czwartek, 11 stycznia 2024

Z Adamowców przez Warszawę do Siedlec - wspomnienia (część 2)

Po 78 latach poszukiwań, 6 dni przed rocznicą śmierci, na pół roku przed śmiercią córki, która razem ze swoją matką tuż po wojnie, po przyjeździe do Białegostoku z Wileńszczyzny, poszukiwały zaginionego w czasie wojny męża i ojca, po nieprzypadkowym, ponieważ przypadki naprawdę nie istnieją, udało się ustalić datę i miejsce pochówku Floriana Szpaka. Baza straty.pl; bez większej nadziei wpisywałem dane dziadka, sprawdzałem ją już wcześniej wiele razy, ale przecież jest też aktualizowana i uzupełniana. Tym razem wyświetliło się jego imię i nazwisko, data i miejsce śmierci - 12 marca 1945, "żołnierz frontowy ze wschodu, zmarł w szpitalu w Siedlcach". Dowiedzieliśmy się o tym 6 marca 2023 r., w czasie, gdy mama jeszcze zmagała się ze zdradziecką chorobą; przed dniem swojego odejścia z tego świata 1 sierpnia 2023 r. zdążyła poznać datę i miejsce śmierci ojca. 2 maja 2023 r. pojechaliśmy na Cmentarz Janowski do Siedlec. Uprzejmy ksiądz z kancelarii cmentarza przekazał nam kopię fragmentu księgi metrykalnej z danymi dziadka. Miejsca pochówku już nie znaleźliśmy, ale przy starej kaplicy zauważyliśmy nagrobek ossarium, w którym złożono kości osób, których szczątki odnaleziono przy lokalizacji nowych grobów, i na nim zapaliliśmy znicze.

Florian urodził się w kwietniu 1902 r. we wsi Adamowce powiatu postawskiego w województwie wileńskim, syn Mojżesza i Józefy. Wedle rodzinnych opowieści przodek Szpaków, który osiedlił się w Adamowcach, miał być lekarzem w armii napoleńskiej, i w czasie odwrotu spod Moskwy osiadł w tym szlacheckim zaścianku Adamowiczów. Zachowały się po nim masywne, drewniane apteczne meble. W pobliżu Adamowców miała się też rozegrać bitwa w czasie kampanii napoleońskiej - w szczerym polu wznosił się usypany ludzką ręką kopiec, przez miejscową ludność zwany kurhanem. U jego podnóża gospodarze w czasie prac polowych wyorywali szczątki oręża i umundurowania - bagnety, szable, ostrogi, guziki. Nieopodal było też bagno, którego rdzawe wody jako żywo przypominały dzieciom krew. Mama jako mała dziewczynka skacząc po kępach trawy bała się, by jej stopa nie osunęła się do tej krwawej wody.

Na wzgórzu przy drodze do wsi rozlokował się też malowniczy wiejski cmentarzyk, z drewnianymi krzyżami i skromnymi piaszczystymi mogiłkami.

Florian był rolnikiem i cenionym w okolicy stolarzem. Dom, w którym zamieszkał z Genowefą z domu Bochan z Krukowszczyzny koło Mosarza (urodzoną w 1911 r.) miał zdobienia przez niego wykonane - zdobione misternie okiennice i krawędzie ścian. Po wojnie budynek ktoś sobie przeniósł do innej wsi, nie ktoś z rodziny, ale ktoś zupełnie obcy, bez pytania o zgodę, bez jakichkolwiek formalności.

W 1933 r. na świat przyszedł Oswald Szpak. W 1936 r. małożonkowie wraz z synkiem przenieśli się do Warszawy, mieszkali na Woli, przy ul. Towarowej 33, przy Placu Kazimierza Wielkiego, takie adresy widnieją w książeczce ubezpieczeniowej dziadka z z czasów międzywojnia. Na Wileńszczyznę powrócili w czerwcu 1939 r., a więc na chwilę przed wybuchem wojny. Gdyby zostali w Warszawie, niewykluczone, że podzeliliby los wielu innych mieszkańców Woli, na której mieszkali, i gdzie dziadek pracował w fabryce gumy. O losach babci w tym wojennym czasie pisałem w poście "Z Krukowszczyzny do Warszawy"

W domu w Adamowcach stała maszyna do gręplowania wełny, więc schodzili się doń liczni mieszkańcy wsi, którzy jesiennymi i zimowymi wieczorami snuli historie prawdziwe i opowieści jakby żywcem wyjęte z ballad Mickiewicza. Przez jakiś czas z gościny babci i dziadka korzystali pogorzelcy - matka i córka, imion i nazwisk już mi nieznanych, a także stara Łucja, której syn zginął śmiercią absurdalną - jako żołnierz, jadąc pociągiem, gdy piętrowe łóżko załamało się i śpiący nad nim towarzysz runął z deskami na młodzieńca. Mama będąc dzieckiem często opłakiwała los biednej, dobrej Łucji.

W czasie wojny w wyniku wymiany ognia między Niecami a partyzantami w okolicy Adamowców, zginęła dwudziestokilkuletnia kuzynka dziadka, postrzelona w głowę piękna ciemnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach i jasnej karnacji.

7 lipca 1944 r. mężczyźni z tych terenów dostawali powołania do wojska, otrzymał je i Florian Szpak, i jego rodzony brat - Jan Szpak, i ich późniejszy znajomy już z wojska, pochodzący z okolic Brasławia - Alfons Pietuszko. Wysłano ich na przeszkolenie gdzieś do miejscowości Grochowieckijie Łagieria w ZSRR - możliwe, że to o niej właśnie mowa w tym poście Гороховецкий артиллерийский полигон Tam chciano ich przebrać w rosyjskie mundury, lecz mężczyzni z Wileńszczyzny wszczęli bunt, który powtórzyli, gdy próbowano im zabronić śpiewać "Kiedy ranne wstają zorze". O tym wiemy już od pana Pietuszko. W 1945 r. wysłano ich do Siedlec, tam w Mordach mieli składać przysięgę, po niej Jana Szpaka i Alfonsa Pietuszko na front nie wysłano, a skierowano do pracy w banku w Białymstoku w charakterze strażników, natomiast Florian Szpak, jako że miał chore nogi i nie mógł chodzić, został pod opieką gospodarza w miejscowości Mordy bądź w jednej z okolicznych wsi. Stamtąd już nie powrócił, ślad się po nim urwał. Babcia, po przyjeździe do Białegostoku w 1946 r. szukała męża za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża; sąd rejonowy w Białymstoku - w postanowieniu z 1947 r. - napisanym łamaną polszczyzną uznał dziadka za zmarłego w czasie forosowania Nysy Łużyckiej; Genowefa sama też pojechała do Mord, gdzie zatrzymała się u miejscowego kolejarza i jego rodziny, i próbowała zdobyć jakiekolwiek informacje o zaginionym Florianie. Niektórzy mieszkańcy mówili jej, że pamiętali wysokiego żołnierza o czarnych włosach i niebieskich oczach, który nie mógł się poruszać. Teraz już wiemy, że trafił do szpitala w Siedlcach, tam zmarł i na wniosek szpitala dnia 12 marca 1945 r. został pochowany na cmentarzu Janowskim w Siedlcach właśnie, o czym dowiedzieliśmy się 6 marca 2023 r., 6 dni przed 78 rocznicą śmierci na 6 miesięcy przed śmiercią mamy, a jego córki.

Siedlce, 2 maja 2023 r.

Brak komentarzy:

W drodze powrotnej - kolegiata w Tumie pod Łęczycą

Październikowy dzień powszedni, słoneczny, wietrzny i chłodny, świat widziany zza okien auta mieni się już wszystkimi barawami złotej polski...