Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łamaniu, szantażowaniu, groźbach wobec wszystkich współpracowników tajnych służb nie w każdym przypadku się potwierdzają. Ketman podobno nawet wychodził z własną inicjatywą w rozpracowywaniu krakowskich środowisk opozycyjnych, a gdy krakowskim ubekom zdarzało się ograniczać jego inwencję z uzasadnieniem, że oni są od myślenia, a on od dostarczania informacji, zraniony w swojej dumie, dzwonił do ich przełożonych w Warszawie ze skargą, że jego działania są sabotowane, utrudniają i uniemożliwiają skuteczną inwigilację opozycji.
Z filmu "Trzech kumpli" wyemitowanego wczoraj i przedwczoraj przez TVN nie dowiadujemy się jakie motywy kierowały Maleszką. Na ponawiane pytania reżyserki dokumentu - "Dlaczego?", odpowiada po kilkakroć: "To doskonałe pytanie." Na inne pytanie "Dlaczego - skoro uważa pan, że Zagajewski był najlepszym poetą - donosił pan na niego?", nie udziela odpowiedzi w ogóle. "Czy dlatego, by nie pisał już wierszy?" .... (milczenie)
Niska zawiść niepewnego siebie człowieka, w głębi duszy uważającego się za gorszego od innych? Pieniądze? Jeden z jego znajomych twierdzi, że podejrzenia wzbudzała ilość książek posiadanych przez Maleszkę, zastanawiało skąd miał środki na regularne zakupy tylu tytułów. Bezinteresowna i psychopatyczna chęć szkodzenia innym i czerpanie z tego tytułu satysfakcji? Poczucie panowania nad losem innych? Wątpliwe byśmy poznali prawdziwe przyczyny, dla których młody student UJ poszedł na współpracę ze służbami specjalnymi i nie wycofał się z niej, nie próbował się wywikłać, a wręcz przeciwnie - donosił niemal z pasją.
Nie przekonują mnie także tłumaczenia, że to nie ludzie są źli, tylko ówczesny system stworzył im ramy do tego, by złymi się stali, bo przecież wielu - mimo identycznych warunków dla wszystkich - donosicielami się nie stało.
Istnieje obecnie tendencja do łatwego usprawiedliwiania każdej, nawet największej podłości, są ludzie, którzy wszystko potrafią uzasadnić, wyjaśnić, a wybaczenie staje się czymś banalnie prostym, jak pstryknięcie palcami. Któż z nas jest bez winy - można często usłyszeć.
Pamiętam jak swego czasu pewien znajomy psychiatra z zachwytem opowiadał o słynnym koledze z branży - o ile się nie mylę - Bercie Hellingerze, który miałby potrafić uzasadnić każdą ludzką nikczemność i zmyć winę z największego nawet oprawcy.
Usprawiedliwianie ludzkich małości, człowieczej podłości, ma świadczyć o jakiejś życiowej mądrości, rozsądku, trzeźwym i życiowym podejściu do spraw trudnych.
Wydaje się, że taki klimat panujący w naszym życiu publicznym - ale pewnie nie tylko w naszym polskim - odpowiada za fatalny stan relacji międzyludzkich, za najniższy w Europie stopnień zaufania społecznego między Polakami, za tolerowanie donosicielstwa w pracy, pomawiania, oszczerstw, bezinteresownego szkodzenia innym, a częstokroć - jak wynika z moich własnych doświadczeń, ale i doświadczeń wielu moich znajomych - także promowania osób, które wykazują się gorliwością w szkodzeniu innym, pomawianiu, donoszeniu.
Ten wszechobecny cynizm naszego życia publicznego jest nie do zniesienia, nie tylko w miejscu pracy, ale także w życiu prywatnym. Absurdem są przecież sytuacje, w których dobrzy znajomi nie ufają sobie wzajemnie i potrafią to jeszcze otwarcie manifestować, a mimo to potrzebują być razem, potrzebują drugiego człowieka, choć wiedzą dobrze o tym, że ufać mu nie można. Czy to nie jest już paranoja?
Przy takim stanie nieufności, jaki panuje w naszym kraju, sądzę, że nie ma co liczyć na zbudowanie uczciwego, zdrowego klimatu w życiu publicznym. Czy możliwy jest cud na miarę Irlandii w polskiej gospodarce, gdy ludźmi kieruje podejrzliwość? Czy możliwe jest prawidłowego funkcjonowanie wielu firm, instytucji, organizacji pozarządowych, uczelni, przy niemożności czy nieumiejętności prawdziwej kooperacji, która bez zaufania obejść się nie może?
środa, 25 czerwca 2008
Kilka refleksji po obejrzeniu "Trzech kumpli"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 37
Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
-
Rok 1932 minął pod znakiem wznoszenia nowego domu w Adamowcach. Podstawowym budulcem na tych terenach było drewno, murowane budowle na wsiac...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz