niedziela, 15 czerwca 2008

Podróż do Pasynek


Krajobraz w pobliżu Pasynek, przy drodze do Zagruszan.



Droga do Pasynek, od strony Zabłudowa.



Widok z drogi Pasynki - Zabłudów.



Widok z drogi Pasynki - Zabłudów.



Droga z Pasynek do Zabłudowa.



Gdy się dobrze wpatrzeć w zdjęcie, widać pośrodku drewniany wiatrak, niestety już bez skrzydeł.



Krzyż katolicki przy drodze z Pasynek do Zabłudowa.


Krzyż prawosławny przy drodze z Pasynek do Zabłudowa postawiony w 1933 roku. Inskrypcja na kamieniu wygrawerowana cyrylicą.



Dwa krzyże, od lewej - prawosławny, z prawej - katolicki. Ekumenizm w praktyce. Tak to przynajmniej chcę postrzegać, bo prawda może być zupełnie inna, stawianie krzyży katolickich i prawosławnych obok siebie nie musiało i niestety nadal nie musi świadczyć o zgodnym współżyciu mieszkańców tej samej wsi, ale różnych wyznań lub różnych narodowości, mimo nieraz zachowanych pozorów przyjaznej i spokojnej koegzystencji. Podskórne konflikty tliły się i wybuchały z całą siłą przy nadarzających się okazjach, jak na przykład II wojna, kiedy to zdarzało się, że sąsiedzi obu wyznań występowali przeciw sobie. Stawianie symboli obu wiar, tak naprawdę bliskich sobie, miało i ma na celu przede wszystkim zamanifestowanie swojej obecności na tych ziemiach, i kto wie czy nie były i nie są tak naprawdę stawiane przeciw sobie.

Podobnie bywa ze świątyniami, przy cerkwi musi powstać kościół, przy kościele cerkiew, jako podkreślenie swojej obecności, a nie jako wyraz ekumenizmu czy rzeczywistej potrzeby.

Wracając zaś do owych krzyży - moja interpretacja jest dynamiczna, dostosowana do obecnej rzeczywistości i wielce możliwe, że odstaje od założeń tych, którzy je stawiali, i nawet, jeśli zostały one postawione przeciw sobie (choć tak być wcale nie musiało, i chcę wierzyć, że nie było), to wolę je odczytywać, jako wyraz szczerej i głębokiej chęci życia w zgodzie.


Widok na skraju Pasynek, w głębi widoczny wiatrak.



Klekoczący bocian na lampie w Pasynkach.



Brukowana droga przez Pasynki.



Brukowana droga przez Pasynki - w stronę Zagruszan.




Widok na Zagórki z szosy Białystok - Zabłudów na granicy Białegostoku, tuż przed Kurianami.

Miejsca tak bliskie od Białegostoku, ale jeszcze do niedawna zupełnie mi nieznane. Na horyzoncie ciemnozielone lasy, świeża zieleń jasnych pól, najprawdziwsze wsie z drewnianymi domami o dwuspadowych dachach, brukowane drogi przez wieś, bocianie gniazda na słupach trakcji elektrycznej, a to wszystko nie dalej niż 10 km od Białegostoku.

Starszy pan, który prowadzi konia z pastwiska i ochoczo z uśmiechem odpowiada nam dzień dobry. Starsza pani przyglądająca się z zainteresowaniem, która przystanęła w drodze do wybujałego ogrodu tuż za domem.

Starszy pan jadący na rowerze pozdrawia mnie pierwszy, co mnie zawstydza. W swojej miejskiej arogancji i rezerwie wobec nieznajomych ludzi okazałem się bufonem dając sie uprzedzić w pozdrowieniu człowiekowi, od którego jestem młodszy o kilkadziesiąt lat.

Dwójka dzieci jadących na rowerach ze starszą siostrą, urodziwą może osiemnastolatką, nieśmiało się uśmiechającą i uciekającą spojrzeniem to w bok, to w ziemię. Maluchy również nam mówią dzień dobry.

A to wszystko w scenerii intensywnego, choć wieczornego już słońca, bujnej zieleni i cudownego zapachu prawdziwej wsi.

Są różne sposoby zagłuszania nachodzącego nie stąd ni zowąd smutku, można go stłamsić przy głośnej muzyce w klubie, zupełnie standardowo, ale skutecznie; można dobrym alkoholem, byle nie za często, ale nic nie daje takiej energii i nadziei, jak ta dzisiejsza wycieczka.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Uroczy opis Pasynek i okolic, gdzie mieszkam... troche wydumane konflikty na tle narodowościowym, konflity oczywiście są, takie jak wszędzie, religia ani nie dzieli ani specjalnie nie łączy...

wschody słońca pisze...

Piękne są Pasynki i okolice, prawdziwa wieś, cisza, spokój, brukowa ulica, stary wiatrak, drewniane, urokliwe domki. Lubię tam jeździć na rowerze.

Mam nadzieję, że te konflikty na tle narodowościowym są wydumane i odchodzą do lamusa, oby jak najszybciej!

Dziękuję za kometarz i pozdrawiam serdecznie :-)

Mariusz

Anonimowy pisze...

Witam Panie Mariuszu
fotki pięknie podpisane i wiadomo o co jest na nich, dlatego jeśli możliwe byłoby to prosiłbym o opisanie zdjęć w poprzednich blogach. Przypadkowo znalazłem Pana blog i zaciekawił mnie, że prawie cały przejrzałem i przeczytałem, ponieważ chodził Pan "po moich śladach" w Białymstoku czy Warszawie i pięknie to opisał. Jest to fajna wycieczka.
Pozdrawiam serdecznie
HRYŃ

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...