Październikowy poranny przeszywający chłód,
trawa pokryta szronem,
chwilowe poczucie szczęścia z mroźnego przejrzystego powietrza
i szeptanej modlitwy.
Nienatrętny szum szosy prze ekranach,
czerwone liście winorośli,
zielone osik i pożółkłe orzechów włoskich,
czerwieniejące kapelusze w trawie,
na łączce zapuszczonej, omijanej.
Jeszcze jesienią ubiegłego roku postrzeganej zupełnie inaczej
Jeszcze latem tego roku - patrząc z dołu w okna i na kwiaty na balkonie -
można było radośnie wypowiadać słowa podziękowania i pełnej nadziei prośby.
I dwie młode sosny posadzone w maju,
jedna uschła w czerwcu,
jak wypierany znak i zapowiedź,
druga, drobniejsza, walczyła dłużej,
żółkła pojedynczymi igłami
i stoi pośród gasnącej trawy zbrązowiała
z jednym zaschniętym pędem.
Czy można mieć nadzieję, że się jeszcze zazieleni?
Powolny krok na wschód
w stronę słońca,
później kilka mgnień
i w przeciwnym kierunku
w stronę czerwieniejącego nieba.
Te same miejsca,
te same widoki,
tak samo staje się jesień,
a trzeba się uczyć żyć od nowa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 37
Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
-
Rok 1932 minął pod znakiem wznoszenia nowego domu w Adamowcach. Podstawowym budulcem na tych terenach było drewno, murowane budowle na wsiac...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz