piątek, 15 grudnia 2023

Antokolskie syntezy

Jeszcze chwila

i mijamy szpital

mignie też odrobina nowoczesności

ruch spory jak na stolicę przystało

choć to z dala od centrum

Zjazd w węższą, o wiele spokojniejszą ulicę

dalej droga łagodnie pnie się ku górze

zamyka ją sosnowy las łączący się z błękitnym niebem

Nawet odrapane sowieckie bloki przetykane drzewami

żółknącymi i czerwieniejącymi w promieniach północnego słońca

nie rażą tak mocno

i - w efekcie - jakby chroniły cudem ocalały drewniany dom

z zupełnie innego niż one świata

Tuż obok pusty plac zabaw

i jabłoń, która podobno pamięta Faustynę

Jeszcze niedawno biegały tu dzieci

teraz jest cisza, spokój,

powroty z pracy do domu,

snują się zapachy gotowanych obiadów



Wnętrze przestronne, nasłonecznione,

przychodzi kilka kobiet

Za chwilę melodyjnym litewskim Koronkę -

w tym domu podyktowaną po raz pierwszy -

rozpocznie jedna z nich,

która przy wejściu obdarowała nas - prosto z dłoni - trzema jabłkami

odpowiadamy polskimi słowami

I popłyną z ulicy Grzybowej

dobrze znane frazy

wspólnie ku Niebu

antokolskie syntezy,

naturalne pojednania

Brak komentarzy:

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...