Jeszcze chwila
i mijamy szpital
mignie też odrobina nowoczesności
ruch spory jak na stolicę przystało
choć to z dala od centrum
Zjazd w węższą, o wiele spokojniejszą ulicę
dalej droga łagodnie pnie się ku górze
zamyka ją sosnowy las łączący się z błękitnym niebem
Nawet odrapane sowieckie bloki przetykane drzewami
żółknącymi i czerwieniejącymi w promieniach północnego słońca
nie rażą tak mocno
i - w efekcie - jakby chroniły cudem ocalały drewniany dom
z zupełnie innego niż one świata
Tuż obok pusty plac zabaw
i jabłoń, która podobno pamięta Faustynę
Jeszcze niedawno biegały tu dzieci
teraz jest cisza, spokój,
powroty z pracy do domu,
snują się zapachy gotowanych obiadów
Wnętrze przestronne, nasłonecznione,
przychodzi kilka kobiet
Za chwilę melodyjnym litewskim Koronkę -
w tym domu podyktowaną po raz pierwszy -
rozpocznie jedna z nich,
która przy wejściu obdarowała nas - prosto z dłoni - trzema jabłkami
odpowiadamy polskimi słowami
I popłyną z ulicy Grzybowej
dobrze znane frazy
wspólnie ku Niebu
antokolskie syntezy,
naturalne pojednania
piątek, 15 grudnia 2023
Antokolskie syntezy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W drodze powrotnej - kolegiata w Tumie pod Łęczycą
Październikowy dzień powszedni, słoneczny, wietrzny i chłodny, świat widziany zza okien auta mieni się już wszystkimi barawami złotej polski...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
-
Miałem wtedy ledwie 15 lat, i czułem się na tyle bezpiecznie, że nie zdawałem sobie sprawy z grozy wydarzeń, które rozegrały się w odległośc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz