czwartek, 28 grudnia 2023

Adamowce

Wieś jak z mickiewiczowskiej ballady

na pagórkach zielonych

Przed wsią na wzgórzu cmentarz

piaszczyste mogiłki

drewniane krzyże

wysokie, niskie

i kurhan na polu

Przy kurhanie rdzawe bagno

którego wody małej dziewczynce przypominały krew

tak, że skacząc po kępkach trawy, bała się by stopa nie osunęła się do rdzawej wody

Wyorywane z ziemi szczątki oręża

I przekazywana z pokolenia na pokolenie

historia o napoleońskiej armii

co szła na Moskwę

o krwawej bitwie jaka rozegrała się w pobliżu



I ogromny kamień przy polnej drodze

na którym kilkuletnia dziewczynka

widziała z oddali aniołka

a gdy się z nim zrównywała

aniołek znikał

by za chwilę

po minięciu głazu

pojawić się znowu

I płacz dziecka przy leśnej drodze

słyszany tylko w nocy

Ksiądz z parafii w Udziale uznał, że pochowano w tym miejscu

nieochrzczone dziecko

Ochrzcił je więc sam:

- Jak panna niech będzie Anna

Jak pan niech będzie Jan. -



I dwudziestokilkuletnia dziewczyna

pierwsza we wsi śmiertelna ofiara wojny

postrzelona przypadkowo w głowę w czasie wymiany ognia

między Niemcami i partyzantami



I predsiedatiel, który w nocy wpadał na koniu do wsi

w skórzanym płaszczu,

krzyczał, groził, wymachiwał naganem

- Przepisuj się na jaką chcesz narodowość, byle nie była polska –

- Ty polackaja morda, ja tiebia ubiju! -

I głośny płacz dziewczynki

rzucającej się mamie na ratunek, obejmującej ją co sił w wątłych ramionach

i krzyk przeszywający skamieniałe serce

– Nie dam mamy!

Wyszedł rozwścieczony trzaskając drzwiami

I nocne ucieczki babci na cmentarz

na łąki, pastwiska, pola, do lasu

by tylko uniknąć przepisania

i noce spędzone w stogach siana

pod które nad ranem podchodziła woda

co boleśnie skróciło babci życie



Rodzice babci

ofiary hiszpanki

Witalis i Emilia

Wcześnie osierocone dzieci

Babcię czytania

uczył jej dziadek

Z książeczki do nabożeństwa

Dom rodzinny babci stał w Krukowszczyźnie

- obecnie części Mosarza -

W 1920 roku

O nadchodzących bolszewikach

Ostrzegł najstarszego brata babci - Justyna

Kilkuletni chłopiec

co sił w nogach przybiegając z miasteczka

Krasnoarmiejcy już się zbliżali

Justyn w ostatniej chwili dosiadł konia

I drugimi wrotami

Uciekł w stronę lasu

Niedoszli oprawcy podjęli pościg

Lecz nie zdołali go pojmać

W rozległej kniei rozpłynął się im jak zjawa



I babcia będąca dzieckiem

witająca polskich ułanów

Razem z innymi mieszkańcami

którzy na widok polskiego wojska

wylegli na drogę



I jezioro, z którego toni w nocy dobiegał dźwięk dzwonków u sań, i ludzkie głosy - śpiewy, nawoływania

Dawno temu zimą

jego wody miały pochłonąć orszak weselny

Pod saniami lód się załamał i nikt nie ocalał



I kuzynka ze szczerą radością witająca mamę

W 1968 r. przybyłą w rodzinne strony

Pół Polka pół Litwinka

W polu przy pracy

Zaskoczona widokiem

Młodej dziewczyny z Polski



I jakiś mityczny przodek, co to w czasie odwrotu napoleńskiej armii spod Moskwy

miał osiąść na stałe w Adamowcach

i być w tej armii - wedle podań - lekarzem

po którym w domu

zostały stare drewniane jakby apteczne meble

I opowieść, że wywędrował gdzieś z Mazowsza, z okolic Ostrołęki

Brak komentarzy:

W drodze powrotnej - kolegiata w Tumie pod Łęczycą

Październikowy dzień powszedni, słoneczny, wietrzny i chłodny, świat widziany zza okien auta mieni się już wszystkimi barawami złotej polski...