niedziela, 31 grudnia 2023

In the ruins

Between the trees of the old park

Brick fence

with cast iron bars in wide and high openings

behind them human silhouettes are flocking

hands stretched out in supplication

A ladder leaning on the earthen terrace

I want to climb up

although the light there too is dim

And more human silhouettes forming the crowd

with hands raised imploringly

level below the ladder

which they cannot climb



The road leads to the ruins of the great cathederal

Rubble

Sharp pointed window arches

There is no sun

no blue sky

black abyss above the ruins

without stars

I have stood in a nave without a roof

in front of the altar

and light appeared from above

and monstrance

and the Voice that spoke

I Am Who I Am

sobota, 30 grudnia 2023

On the hill

Majestic

On the hill

A church

In the twilight of the early morning

Climbing to it - that is quite a feat

Upstairs leading there seem to have no end

In several high and vast naves

In the candlelight, concentration and silence

some groups of people immersed in prayer



From the eastern side

delicate glow

is illuminating the sandy path running from the river

gently going upwards

to the portal from ground level



Thoughtful pilgrims are walking along the path

individually and in small groups

I am looking around and looking for familiar facial features

I am entering luminous nave

full of people sitting in the pews

and know that someone is waiting there for me

Apple tree

Sandy path

along the tramway track

Trams stopped running

No one needs them anymore

Lush green grass

Intensely green tall trees

The path leads through alternately sunny and shady places

There are no blocks of flats

no houses

no cars

Only silence and calm awaiting

A young family is resting on the grass

An apple tree growing nearby

with four beautiful apples

I am approaching and picking only two of them

And I see you both heading towards me from the distance

Looking just as I remember you from my childhood

You - dressed in a suit - are stepping forward

since you have spotted me from afar

and joyfully exclaiming that these two apples will be enough

pictures- Warsaw, Bemowo

Droga na północny wschód

Za północnym krańcem Puszczy Knyszyńskiej wąska, asfaltowa droga odbijająca na północny wschód. Cicha, spokojna. Falujące łagodnie pagórki, strumyki, rzeczki, pola, łąki, pastwiska, opuszczone samotne drewniane domostwa. Spłoszona krowa wybiega na drogę, biegnie równolegle z samochodem, wystraszona tak bardzo, że nie wie czy czmychnąć z drogi, czy ścigać się z autem. Poszarzałe, naderwane firanki w oknach drewnianego, zapomnianego domu. Murowane kapliczki stojące kiedyś przed domami, których już nie ma. Białe, szare, błękitne, zwieńczone krzyżem. Porozrzucane, kojące oczy zagajniki na horyzoncie. Nowoczesne domy i gospodarstwa. Suvy na lokalnych numerach przemykające z szumem, prowadzone przez zniecierpliwionych kierowców, którym te widoki już na tyle spowszedniały, że nie zawracają sobie nimi głowy. Ostra Góra, Długi Ług, Przystawka. Pachnący - nawet przez okna auta - warzywnik przy domu spokojnej starości, na pagórku z widokiem na rozległe łąki i pola. Przy skrzyżowaniu dróg sad, sporawa kapliczka z drzwiami i okienkami, ołtarzykiem, w której odbywają się nabożeństwa majowe.

Chwilowy postój na polnej drodze. Porywisty wiatr przy święcącym łagodnie wiosennym słońcu miał być podobno zapowiedzią tego złego, co się w tym roku jeszcze wydarzy. Wieże neogotyckiego kościoła w Janowie, powstałego dzięki staraniom ks. Ryszarda Knobelsdorfa. Budowie świątyni sprzeciwiał się gubernator grodzieński – do Grodna wszak stąd rzut kamieniem. To za jego sprawą ks. Knobelsdorf trafił na wygnanie do Pskowa. W 1920 r. został kapelanem Wileńskiej Samoobrony. Pojmany przez bolszewików, przywiązany do wozu i pędzony ponad 200 km do Białegostoku; osadzony został w białostockim więzieniu. 22 sierpnia podczas odwrotu bolszewików spod Warszawy zamordowany wraz z innymi 15 mieszkańcami Białegostoku, na północnych obrzeżach miasta. W miejscu dziś na tyle urokliwym, że nie sposób uwierzyć, by 100 lat temu mogło się w nim wydarzyć coś nieopisanie okrutnego. Smukłe sosny o bursztynowych pniach w popołudniowym słońcu, balsamiczny zapach żywicy, ogródki działkowe tonące w zieleni, jedynie za plecami ruchliwa i głośna estakada trasy S8. Uśmiercony bestialsko na modłę wschodniej despotii. Oprawcy znęcali się nad nim, wycinając na plecach krzyż, obcinając palec z pierścieniem prałackim, i zakopując żywcem w ziemi. Na tablicy kapliczki upamiętaniajacej zbrodnię widnieją nazwiska polskie, niemieckie, żydowskie. Tuż po drugiej wojnie została wysadzona w powietrze na mocy decyzji nowych władz. Jej betonowe elementy, porozrzucane w pobliskich krzakach, widoczne jeszcze były w latach 80-tych ubiegłego wieku. Mama, która do Białegostoku trafiła jako repatriantka z Wileńszczyzny, poznała to miejsce za sprawą pewnego rodowitego białostoczanina - pana Jana Brysiewicza, ojca swojej przyjaciółki, który latem zbierał dzieciaki z całej okolicy, z ulicy Wąskiej i Fabrycznej, i pokazywała miejsca ważne dla historii miasta, snując ciekawe i trudne o nich opowieści, w tym także to z 1920 r., czy nie tak odległe miejsce egzekucji w lesie na Pietraszach z czasów drugiej już wojny.

Od Janowa droga wiedzie na północ, łagodnie odbijając na wschód. Krasne z drewnianym budynkiem starej szkoły w cieniu dorodnych brzóz, kapliczki po zachodniej stronie wsi. Wiekowe drewniane krzyże, niektóre znacznie skrócone o spróchniałą już podstawę. Sucha Góra, Połomin. Nepomuk w murowanej kapliczce przypatrujący się okolicy zza zakratowanych okien. Krzyżówka w okolicy Kolonii Bachmackie, tu droga w stronę wsi Bagny pnie się ku górze, uformowanej na tyle ciekawie, że można odnieść wrażenie, jakby we wczesnym średniowieczu rozlokowało się na niej jakieś jaćwieskie grodzisko. Urokliwy przejrzysty zagajnik, pasące się krowy wśród brzóz.

I kolejny postój przy opuszczonym gospodarstwie. Na słupie bocianie gniazdo. Na łące majowej żółcą się mlecze; soczysta, bujna zieleń, kwitną stare jabłonie, w delikatnym słońcu, lekki powiew wiatru, ciepłe już powietrze, w całości formują jakby odblask tego co ma nadejść i być wieczne. I naprzeciw kamienny krzyż na kamiennym postumencie, porośnięte mchem, z trudnym do odczytania napisem - „Za duszy Rodziców Maryanny z familii Kirejczyków Proszę o 3 Zdrowaś Marya Franciszek Kirejczyk, 1908 r.”.

CDN

piątek, 29 grudnia 2023

Krucyfiks

Ostrzeżenie, które nadeszło w porę

od dalekich kuzynek

by nie podzielić losu

tych co bydlęcymi wagonami

pojechali w przeciwną stronę

Dokumenty kupione od mężczyzny

który miał żonę i dwójkę dzieci

w zbliżonym wieku

i lęk, że ten chłopiec

to jednak dużo młodszy



Chleb zasuszony na podróż

najpotrzebniejsze rzeczy

i obowiązkowo krowa żywicielka

i srebrny krucyfiks rozczłonkowany

ukryty w woreczkach z mąką

I serca, które prawie przestały bić

gdy skośnoocy żołdacy

rozdzielali na granicy matkę z dorosłą córką

kolbą karabinu rozbijając głowę jednej z nich

i zapamiętany przez sześcioletnią dziewczynkę

widok krwi płynącej obficie po twarzy

wymieszanej razem z łzami

Miesięczna podróż z Wilna

przez Kraków

do Białegostoku

bo stąd bliżej będzie do domu

do którego przecież wkrótce będzie można wrócić

I krowa

którą - aby przeżyć - trzeba było sprzedać

a wierne zwierzę następnego dnia wróciło do domu

Pokonało szmat drogi

z podmiejskiej wsi

Stanęła na podwórzu

w ogrodzie przed domem z kolejowych drewnianych podkładów

I sąsiadka zwiastująca pozornie dobrą widomość:

– Pani Szpakowa

pani krowa stoi w ogrodzie przed domem! –

Chwila radości

i rozrywający serce smutek

że zwierzę trzeba jednak zwrócić nowemu gospodarzowi



I samotne bolesne poszukiwania zaginionego męża i ojca

praca ponad ludzkie siły w fabryce przy Włókienniczej

I mała dziewczynka

czekająca samotnie na mamę

przyklejona do ściany bramy

by czuć się bezpieczniej

czwartek, 28 grudnia 2023

Adamowce

Wieś jak z mickiewiczowskiej ballady

na pagórkach zielonych

Przed wsią na wzgórzu cmentarz

piaszczyste mogiłki

drewniane krzyże

wysokie, niskie

i kurhan na polu

Przy kurhanie rdzawe bagno

którego wody małej dziewczynce przypominały krew

tak, że skacząc po kępkach trawy, bała się by stopa nie osunęła się do rdzawej wody

Wyorywane z ziemi szczątki oręża

I przekazywana z pokolenia na pokolenie

historia o napoleońskiej armii

co szła na Moskwę

o krwawej bitwie jaka rozegrała się w pobliżu



I ogromny kamień przy polnej drodze

na którym kilkuletnia dziewczynka

widziała z oddali aniołka

a gdy się z nim zrównywała

aniołek znikał

by za chwilę

po minięciu głazu

pojawić się znowu

I płacz dziecka przy leśnej drodze

słyszany tylko w nocy

Ksiądz z parafii w Udziale uznał, że pochowano w tym miejscu

nieochrzczone dziecko

Ochrzcił je więc sam:

- Jak panna niech będzie Anna

Jak pan niech będzie Jan. -



I dwudziestokilkuletnia dziewczyna

pierwsza we wsi śmiertelna ofiara wojny

postrzelona przypadkowo w głowę w czasie wymiany ognia

między Niemcami i partyzantami



I predsiedatiel, który w nocy wpadał na koniu do wsi

w skórzanym płaszczu,

krzyczał, groził, wymachiwał naganem

- Przepisuj się na jaką chcesz narodowość, byle nie była polska –

- Ty polackaja morda, ja tiebia ubiju! -

I głośny płacz dziewczynki

rzucającej się mamie na ratunek, obejmującej ją co sił w wątłych ramionach

i krzyk przeszywający skamieniałe serce

– Nie dam mamy!

Wyszedł rozwścieczony trzaskając drzwiami

I nocne ucieczki babci na cmentarz

na łąki, pastwiska, pola, do lasu

by tylko uniknąć przepisania

i noce spędzone w stogach siana

pod które nad ranem podchodziła woda

co boleśnie skróciło babci życie



Rodzice babci

ofiary hiszpanki

Witalis i Emilia

Wcześnie osierocone dzieci

Babcię czytania

uczył jej dziadek

Z książeczki do nabożeństwa

Dom rodzinny babci stał w Krukowszczyźnie

- obecnie części Mosarza -

W 1920 roku

O nadchodzących bolszewikach

Ostrzegł najstarszego brata babci - Justyna

Kilkuletni chłopiec

co sił w nogach przybiegając z miasteczka

Krasnoarmiejcy już się zbliżali

Justyn w ostatniej chwili dosiadł konia

I drugimi wrotami

Uciekł w stronę lasu

Niedoszli oprawcy podjęli pościg

Lecz nie zdołali go pojmać

W rozległej kniei rozpłynął się im jak zjawa



I babcia będąca dzieckiem

witająca polskich ułanów

Razem z innymi mieszkańcami

którzy na widok polskiego wojska

wylegli na drogę



I jezioro, z którego toni w nocy dobiegał dźwięk dzwonków u sań, i ludzkie głosy - śpiewy, nawoływania

Dawno temu zimą

jego wody miały pochłonąć orszak weselny

Pod saniami lód się załamał i nikt nie ocalał



I kuzynka ze szczerą radością witająca mamę

W 1968 r. przybyłą w rodzinne strony

Pół Polka pół Litwinka

W polu przy pracy

Zaskoczona widokiem

Młodej dziewczyny z Polski



I jakiś mityczny przodek, co to w czasie odwrotu napoleńskiej armii spod Moskwy

miał osiąść na stałe w Adamowcach

i być w tej armii - wedle podań - lekarzem

po którym w domu

zostały stare drewniane jakby apteczne meble

I opowieść, że wywędrował gdzieś z Mazowsza, z okolic Ostrołęki

piątek, 22 grudnia 2023

Flint

Loss which for the next time I shall go through

And on my own

I am not able to cope

Straight forest road

framed with slender pines and firs

soaring to the horizon

On the forest crossroads

If one is going to walk to the north

One will reach remnants of the wayside shrine on the pine

With Jesus hanging on one arm

If one is going to walk to the south

One will reach the ancient flint mine

Pines and firs yield to

deciduous alders and oaks

A majestic deer

not expecting intruders

standing on the road

will flee to the forest

when the wind will change its direction

Crushed flints

crunching under feet

Sunbeams are slipping between the trunks and foliage

falling on the road

and caressing the piece of flint upright placed

And a slight gust of wind is announcing

that apart from the beauty of the moment

there is the beauty much more marvellous

Krzemień

Strata, którą po raz kolejny trzeba oswoić

I w pojedynkę

Nie można tego uczynić

Prosta leśna droga

w obramowaniu smukłych sosen i świerków

w oddali pnie się ku górze

Na leśnej krzyżówce

Chcąc iść na północ

Dotrzemy do resztek drewnianej kapliczki zawieszonej na sośnie

Z Jezusem boleśnie zwisającym na jednym ramieniu

Chcąc iść na południe

Dotrzemy do prastarej kopalni krzemienia

Sosny i świerki ustąpią miejsca

Liściastym olszom i dębom

Dorodny jeleń

Nie spodziewając się intruzów

Przystanie na drodze

I czmychnie w gęstwinę gdy wiatr zmieni kierunek

Pokruszone krzemienie

Chrzęszczą pod stopami

Promienie słońca prześlizgują się między pniami i listowiem

Padają na drogę

I muskają ustawiony na sztorc skrawek krzemienia

A lekki podmuch wiatru zwiastuje

Że za pięknem tej chwili

Jest piękno jeszcze piękniejsze

czwartek, 21 grudnia 2023

Kalwaria

Lesiste wzgórza

prawie na obrzeżach centrum miasta

smukłe masztowe sosny

Na wyraźnie zarysowane nad ziemią fundamenty wysadzonej w powietrze kaplicy

nachodzi brutalnie posowiecki pawilon

I Chrystus rozpięty na konarach sosny

idealnie układających się w krzyż

Plątanina ścieżek

strumyk

po zboczu wzgórza schodzimy w dół

by ze źródła dłonią zaczerpnąć krystalicznej wody



Tylko z opowieści wiem,

że te ścieżki jako pielgrzym przemierzałaś

Być może idziemy krok w krok

Te same drobinki piasku

te same sosny

ten sam balsamiczny ich zapach

te same wzgórza

i tak samo świeci słońce



Jestem już tak blisko miejsca

z którego wyszłaś w daleki świat

już mój

i już mi dobrze znany

a czuję, że to jednak tu jest mój dom

wtorek, 19 grudnia 2023

Na wzgórzu

Majestatyczny

Na wzgórzu

Kościół

W mroku wczesnego poranka

Wspięcie się doń jest nie lada wyczynem

Po schodach zdających się nie mieć końca

W kilku wysokich i rozległych nawach

W świetle świec, skupieniu i ciszy

Grupki rozmodlonych ludzi



Od strony wschodniej

Delikatny blask

Rozświetla piaszczystą ścieżkę wiodącą od rzeki

Łagodnie pnącą się w górę

Do wejścia już z poziomu ziemi



Kroczą nią zamyśleni pielgrzymi

Pojedynczo i małymi grupami

Przypatruję się i szukam znajomych rysów twarzy

Wchodzę do świetlistej nawy

pełnej ludzi siedzących w ławach

i wiem, że ktoś będzie w niej na mnie czekał

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Moja dzielnica

Drewniane domy

Ogrody

Werandy

Ganki

Gęsta zabudowa

Plątanina wąskich uliczek

Równoległych, prostopadłych

Wszystkie przedmioty w pustych domach i wokół nich

pozostawione jakby tylko na chwilę

Czekają na powrót



Murowana kamienica

Wiśniowe drzewa i jabłonie

Na schodkach przed drzwiami siedzi starsza siwowłosa kobieta

Czeka, by opowiedzieć ważną historię

Aż ktoś przystanie i jej wysłucha



Ulica zdaje się nie mieć końca

Murowana plebania przy ceglanym kościele

Duchowny, który zaprasza na taras

I życzliwa obecność młodych ludzi

Którzy wiodą mnie w stronę wiekowego drewnianego domu

Z wyjątkowej urody zdobieniami

Zjawiskowe ujęcie

Chcę zamknąć w pamięci ten obraz

Spocząć w tym miejscu

Oprzeć głowę

i trwać w tym bezczasie pełnym miłości

piątek, 15 grudnia 2023

Antokolskie syntezy

Jeszcze chwila

i mijamy szpital

mignie też odrobina nowoczesności

ruch spory jak na stolicę przystało

choć to z dala od centrum

Zjazd w węższą, o wiele spokojniejszą ulicę

dalej droga łagodnie pnie się ku górze

zamyka ją sosnowy las łączący się z błękitnym niebem

Nawet odrapane sowieckie bloki przetykane drzewami

żółknącymi i czerwieniejącymi w promieniach północnego słońca

nie rażą tak mocno

i - w efekcie - jakby chroniły cudem ocalały drewniany dom

z zupełnie innego niż one świata

Tuż obok pusty plac zabaw

i jabłoń, która podobno pamięta Faustynę

Jeszcze niedawno biegały tu dzieci

teraz jest cisza, spokój,

powroty z pracy do domu,

snują się zapachy gotowanych obiadów



Wnętrze przestronne, nasłonecznione,

przychodzi kilka kobiet

Za chwilę melodyjnym litewskim Koronkę -

w tym domu podyktowaną po raz pierwszy -

rozpocznie jedna z nich,

która przy wejściu obdarowała nas - prosto z dłoni - trzema jabłkami

odpowiadamy polskimi słowami

I popłyną z ulicy Grzybowej

dobrze znane frazy

wspólnie ku Niebu

antokolskie syntezy,

naturalne pojednania

Tramwaj na wyspę Świętej Małgorzaty

Pochmurna środa

w samo południe

długi żółty tramwaj

życzliwy dwudziestolatek z deskorolką pod pachą

opisał drogę z najdrobniejszymi szczegółami

a później jeszcze przejdzie z jednego końca tramwaju na drugi

by przypomnieć, że za chwilę jest już ten właściwy przystanek

Wyciszone popołudniowe Zuglo

nie czuć w tym miejscu tętna wielkiego miasta

słońce nadal nie mogło się przedrzeć przez chmury

zieleń przez to jakby nieco wypłowiała

zachowane kamienice z początku ubiegłego wieku

które przetrwały wojnę, a później powstanie

a dalej już bloki gulaszowego socjalizmu

i jeszcze mignie coś nowoczesnego

Przystanek gdzieś przy estakadzie

Wsiadł starszy mężczyzna

z innej epoki

dłuższe siwe włosy zaczesane do tyłu

spodnie zaprasowane na kant

koszula w delikatną kratkę

łagodny zamyślony wyraz twarzy

I byłem już pewien, że nasze oblicza

temperamenty, nawet drobne upodobania

mogą powtarzać się co do joty

Pojawił się ktoś kogo już dobrze znałem

widząc po raz pierwszy

czwartek, 14 grudnia 2023

Kościół Świętej Elżbiety Węgierskiej

Nie mogłem wiedzieć,

że rozświetlona popołudniowym słońcem nawa

nie ukaże mi się więcej w ten sam sposób

nie powtórzy się ten sam nastrój

ten sam widok pustego wnętrza

drewnianych ław

zapach spalonego kadzidła

Rozeta i dwie smukłe wieże nie zachwycą tak intensywnie i beztrosko

I figura Świętej Elżbiety

w jasnym blasku powszedniego dnia

tak dobrze zapamiętana, mimowolnie, jakby na wszelki wypadek



Jasnoceglany delikatny neogotyk,

ażurowy, sięgający nieba,

doskonale znany z podlaskich zielonych pagórków,

jednakowe daje ukojenie

w zgiełku wielkiego miasta

i w ciszy otwartych, falujących przestrzeni

Kościół Świętej Anny

Deptak z kantorami

eleganckimi butikami

knajpkami z plastikowymi ogródkami

W pamięci pozostała mi jeszcze herbaciarnia

do której wchodziło się przez bramę

na przestronne podwórze

i z niego przez drewniane drzwi

do labiryntu

małych i większych pomieszczeń

korytarzy

Samk herbaty i kostek cukru gdzieś z Uzbekistanu

A za bramą

istna wieża Babel

ludzkie tłumy

przemieszane języki

żar rozgrzanego szkła i kamienia

zapach słodkości wszelkich

pieczonego mięsa

mdłych perfum

I wystarczy nieco zboczyć

na niewielki plac

przy którymi usadowił się

jednowieżowy barokowy kościół

Święta Anna

która nie pyszni się jak na barok przystało

Nieoczekiwaną prostotą

zapowiada ochłodę i ciszę

Przez półmrok kruchty

do delikatnie rozświetlonej nawy

w przyjazny chłód drewnianych ław

I po tej naszej długiej modlitwie pozostało mi już tylko wspomnienie

środa, 13 grudnia 2023

Jabłoń

Piaszczysta ścieżka

Wzdłuż torowiska

Tramwaje przestały kursować

Nikomu nie są już potrzebne

Bujna zielona trawa

Intensywnie zielone drzewa

Ścieżka wiedzie przez miejsca na przemian słoneczne i cieniste

Nie ma bloków

Nie ma domów

Żadnych samochodów

Jest cisza i spokojne oczekiwanie

Na trawie odpoczywa młoda rodzina

Tuż obok rośnie jabłoń

Z czterema dorodnymi jabłkami

Podchodzę i zrywam tylko dwa

I widzę jak z oddali zmierzacie w moją stronę

Tacy jak zapamiętałem was z dzieciństwa

Wysunąłeś się do przodu

Wypatrzyłeś mnie z daleka

I radośnie zawołałeś, że te dwa w zupełności wystarczą

zdjęcia - Warszawa, Bemowo

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...