poniedziałek, 26 maja 2008

Zakończenie XXVII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej - "Hajnówka 2008" w Białymstoku

A więc znani są już laureaci XXVII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej - "Hajnówka 2008" w Białymstoku. Zainteresowanych odsyłam do notki zamieszczonej w "Kurierze Porannym", dostępnej na stronie internetowej:

http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080525/AKTUALNOSCI/30105031

W tym roku niestety nie miałem możliwości wzięcia udziału we wszystkich przesłuchaniach konkursowych z przyczyn zupełnie ode mnie niezależnych. Ominąłem cały 3 dzień konkursowy (sobota), oraz ogłoszenie werdyktu jury i koncert galowy w niedzielę.

Całe szczęście piątek miałem wolny i wysłuchałem wszystkich chórów, które zgodnie z programem tego dnia miały wystąpić.

Prawdę mówiąc nie jestem znawcą muzyki, a już zwłaszcza muzyki cerkiewnej, choć staram się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, by zajrzeć do cerkwi i posłuchać wykonywanych przez chóry pieśni. Nie potrafię jednak profesjonalnie ocenić występujących w piątek zespołów. Moje prywatne kryteria, które za chwilę przedstawię nie mają nic wspólnego nawet z próbą pokuszenia się na obiektywną ocenę wykonawców.

Piątkowe przesłuchania rozpoczął występ dziecięcego chóru z Iranu - Chóru Cerkwi pod wezwaniem Wszystkich Świętych, o ile dobrze zrozumiałem był to chór z jednej z parafii Kościoła Ormiańskiego w Iranie. Pomimo tego, że był to chór dziecięcy byłem zaskoczony siłą głosów i dojrzałością wykonania pieśni religijnych w wykonaniu dzieciaków w przedziale wiekowym - jak sądzę - między 10 a 13 latami.

Zespół Śpiewaków Cerkiewnych z Moskwy, mający wystąpić jako następny, nie dojechał do Polski. Tak więc po chórze z Iranu na scenę wyszedł Chór Mieszany z Kiszyniowa, który był jednym z moich faworytów. Mocne, dźwięczne głosy, mrowienie przechodzące przez całe ciało, wrażenie drgających ścian, podłogi i sufitu, brak ciążenia, łzy mimowolnie cisnące się do oczu - to jedyne kryteria, którymi zawsze oceniam występujące zespoły. Przy pieśniach wykonywanych przez młodych Mołdawian, wszystkie wymienione wyżej "kryteria" wystąpiły jednocześnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ich ułomności, to czy wystąpią one wszystkie jednocześnie, czy tylko niektóre z nich, zależy od wielu czynników - od tego czy sala jest pełna czy mam dostatecznie dużo przestrzeni wokół, by móc się wyłączyć, wyciszyć i skoncentrować. Jestem przekonany, że występy Męskiego Zespołu z Tbilisi składającego się z bodaj 7 mężczyzn ubranych w tradycyjne gruzińskie stroje odebrałbym inaczej, gdybym słuchał ich pieśni w ich rodzimym monastyrze gdzieś w górach Kaukazu. Po Gruzinach wystąpił Męski Chór Uniwersytetu z Witebska. W tym przypadku nie sposób było nie zwrócić uwagi na niewidomego młodego człowieka, który wyszedł na scenę prowadzony przez jednego z kolegów, a który wykonywał kilka wyśmienitych partii solowych. Dawno nie słyszałem tak pięknego, czystego męskiego głosu, sądzę że był to tenor.

Mieszanego Chóru "Zemgale" z Jegławy (Łotwa) nie miałem możliwości wysłuchać w ogóle. Musiałem niestety wyjść z sali, i wróciłem dopiero na występ Studenckiego Chóru Uniwersytetu z Charkowa. Wykonywane przez nich pieśni sprawiły, że ponownie odezwały się we mnie wszystkie moje "kryteria". Znakomite partie solowe dwóch młodych studentów, tenorów, wspaniałe połączenie mocnych głosów kobiecych i męskich, unoszących ku górze, wywołujących dreszcze i i sprawiających, że zrozumiałem reakcję mojego kolegi, który opowiadał mi kiedyś, że zdarza mu się w czasie koncertów muzyki poważnej w filharmonii płakać. Sam co prawda nie płakałem, ale poczułem co to znaczy, że łzy same cisną się do oczu.

2 komentarze:

david santos pisze...

I loved this post and this blog.
Have a nice day

wschody słońca pisze...

Thank You very much :-)

Do You read in Polish? I have not realized that I have readers also beyond Poland.

Have a nice day :-)

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...