czwartek, 6 czerwca 2024

Błyski - część 1

Po przełamaniu polskiej obrony w bitwie nad Autą, w pobliżu Głębokiego, w dniach od 5 do 7 lipca 1920 wojska bolszewickie Frontu Zachodniego pod wodzą Michaiła Tuchaczewskiego parły pospiesznie na zachód. Dzień był gorący, lipcowa zieleń już nieco przyblakła w zestawieniu z zielenią majowo-czerwcową, soczystą, bujną, eksplodującą co roku dziesiątkami przeróżnych odcieni w łagodnie falującym krajobrazie tej części Wileńszczyzny. W Krukowszczyźnie, nieopodal Mosarza, od rana był wyczuwany niepokój. W dużym, drewnianym domu, jaki przypadł rodzeństwu po nieoczekiwanej śmierci rodziców, tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej, tego akurat dnia urzędował najstarszy z braci - Justyn. Młodsze dzieci znajdowały pod opieką dziadka, który każdego dnia wygospodarowywał czas na nauczanie wnuków czytania w języku polskim z książeczki do nabożeństwa. Ich rodzice - Witalis i Emilia - padli ofiarą hiszpanki, szalejącej w powojennej Europie. Dzieci musiały w przyspieszonym tempie nauczyć się samodzielności. A czas nadal był wyjątkowo niespokojny, a teraz jeszcze ten dzień pełen wyczekiwania i napięcia.

Justyn jak co dnia szykował się do pracy w polu. Nad wiek odpowiedzialny, pracowity, przedwcześnie dojrzały, rozumiał, że to w znacznej mierze od niego zależał los jego braci i siostry. Słońce świeciło coraz intensywniej, przy domu w sadzie dorodne jabłonie, grusze, wiśnie i śliwy były już obsypane licznymi owocami, a znad sosnowego lasu na horyzoncie napływał ożywczy żywiczny zapach. Nagle, między drzewami owocowymi dostrzegł jasną czuprynę Józka. Siedmioletni chłopiec biegł co sił, machając rękami, i wykrzykując coś w stronę Justyna. Był jednak jeszcze zbyt daleko, by można było wyraźnie rozróżnić słowa czy choćby domyślić się, o czym chce powiadomić i co może być przyczyną tej jego niespodziewanej porannej wizyty. Pędził przez łąki od strony miasteczka, wreszcie dopadł do Justyna i zdyszany, zdenerwowany wyrzucił z siebie, że w Mosarzu są już bolszewicy i lada moment wyruszą do Krukowszczyzny, do gospodarstwa Justyna.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

To były ciężkie czasy.
Bolszewicy, hiszpanka zabrała bardzo dużo ludzi.

Krzyż nad Wolą

Od dłuższego już czasu, jadąc za widna ulicą Kasprzaka od strony Płockiej, na jednym ze szklanych domów przy Rondzie Daszyńskiego, dostrzec ...