środa, 12 czerwca 2024

Błyski - część 4

W Dzienniku Województwa Wileńskiego za lata 1928 - 1939 Justyn, Adolf, Władysław i Genowefa Bochan, wymienieni są jako właściciele gospodarstwa rolnego w Kolonii Krukowszczyzna, powiecie postawskim. Z dokumentu wynika również, że Kolonię zamieszkiwali: Jan, Henryk, Piotr, Anna, Antonina i Mikołaj Korzanowie; Cecylia Kotuszonok; Justyn, Józef, Stanisław, Benigda i Anna Krupko, Kucko Jadwiga, Leokadia Skokowska, Urszula Los, Ignacy i Justyn Lysionok; Srol - Notka, Chanerla, Lejzer, Hela, Esteri, Cyla, Srol, Chaim, Aryj Rapoport; Franciszek, Adolf, Onufry, Józef, Napoleon, Aleksander i Rozalia Szkielowie, Andrzej i Józefa Szymko, Emilia i Justyna Wyszadko, oraz Adela Zawadzka. Typowa północno - wschodnia mieszanka etniczno-wyznaniowa. O konfliktach na tym tle nigdy się nie wspominało, choć idylli też pewnie nie było. Justyn nigdy nie dowiedział się kto mógł donieść bolszewikom o jego rzekomym obszarnictwie. Czy był to ktoś z Krukowszczyzny, z Mosarza, czy innej miejscowości, nie wiadomo. Rzeczą najważniejszą była opieka nad rodzeństwem i zwykłe troski dnia codziennego.

Justyn z dziadkiem Ksawerym z czasem powiększyli sad. Skrzynki pełne dorodnych, smakowitych, pachnących jabłek, gruszek, wiśni i śliwek wysyłali już nie tylko do Wilna, ale i do odległej Warszawy. Czas płynął nieubłaganie, dzieci stawały się starsze i przybywało im obowiązków - już nie tylko opieka nad zwierzętami, ale też pomoc w pracach w sadzie, przy pielęgnowaniu drzew i zbieraniu owoców.

Natomiast każda niedziela, bez wyjątku, była dniem świętym. Biały neoklasycystyczny kościółek, zwieńczony trójkątnym szczytem, obwiedziony niewysokim murem, rozlokowany na niewysokim wzniesieniu, nieopodal mosarskiego rynku, był miejscem, w którym i przy którym koncentrowało się życie mieszkańców miasteczka i okolicznych wsi. Patronowała mu święta Anna. Dwudziestoletnia Genowefa lubiła go odwiedzać nie tylko w niedzielę i święta. Ówczesny proboszcz - ks. Stanisław Klim - dbał o to, by każdy parafianin znalazł przy kościele swoje miejsce, by wolny czas, którego nie było za wiele, mógł spędzić godnie, po Bożemu, wspólnie z innymi i by z tych spotkań dla całej społeczności wypływało jakieś dobro. Powstały zatem liczne wspólnoty parafialne, w tym Trzeci Zakon św. Franciszka, Bractwa Żywego Różańca i Trzeźwości, Stowarzyszenie Krucjaty Eucharystycznej Dzieci i Młodzieży, wzniesiono też Dom Ludowy. A to wszystko w parafii, która w 1929 r. liczyła 5706 wiernych. Genowefa znaczną część swojego wolnego czasu, którego nie miała w nadmiarze, poświęcała modlitwie w tej przyjaznej świątyni, choć jak się wkrótce miało okazać, modlitwa była jedną z przyczyn, dla których się w niej pojawiała, ważną, lecz nie jedyną.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie napisany bloog, a zakończenie jego zmusza ciekawość ludzką do przeczytania kolejnej blooga.
Pozdrawiam Beata.

Krzyż nad Wolą

Od dłuższego już czasu, jadąc za widna ulicą Kasprzaka od strony Płockiej, na jednym ze szklanych domów przy Rondzie Daszyńskiego, dostrzec ...