piątek, 2 sierpnia 2024

Błyski - część 17

Genowefa, by wspomóc męża, znalazła dorywczą pracę jako służąca u hrabiny Zabiełło. Nazwisko wskazywałoby na litewskie, kresowe korzenie arystokratki, która przed wybuchem rewolucji bolszewickiej zamieszkiwała w Petersburgu, i dopiero eksplozja czerwonego terroru zmusiła ją do długiej i niebezpiecznej tułaczki do odradzającej się - po latach niewoli - Polski. Hrabina Zabiełło, którą Genowefa wspominała z wielką rewerencją, swoją rolę w świecie postrzegała jako coś znacznie więcej niż zwykłe bycie osobą wysokiego rodu i kimś w rodzaju pracodawcy, uważała bowiem, że ma do wykonania pewną misję wobec tych, którzy w hierarchii społecznej znaleźli się na niższych szczeblach, i nie za sprawą ich wyboru, czy jakiegoś zawinienia bądź też nie. Zatem nie pławienie się w poczuciu doskonałości, wyższości, ale przekazanie choćby cząstki tego, co przynależało do niej z racji zgromadzonego na przestrzeni stuleci - przez wielu przodków - kapitału, nie tyle materialnego, co przede wszystkim umysłowego i duchowego, miało być rolą jej życia. Była przekonana, że jej pozycja rodzi nade wszystko zobowiazanie, a nie jest jedynie przywilejem, jaki należy wyłącznie konsumować.

Rozpoczęła od wyposażenia Genowefy w elegancką sukienkę, pantofle, rękawiczki, lecz to zwykłe technikalia, po prostu strój roboczy, który należało przyodziewać w czasie obsługi przyjęć odbywających się w domu hrabiny. Najważniejsze było to, że traktowała dwudziestokilkuletnią dziewczynę z Kresów niemal jak swoją córkę. Dbała o jej edukację i uwrażliwiała na wartość wiedzy oraz konieczność nieustającej nauki, lubiła z nią rozmawiać, dzieliła się opowieściami o losach swoich i swojej rodziny w czasie rewolucji bolszewickiej. Była osobą głęboko wierzącą i nie ukrywała swojej bliskiej relacji z Bogiem. Można powiedzieć, że był to epizod w życiu Gieni, ale sam fakt, że wspominała swoją mentorkę jeszcze długie lata, do końca swoich dni, wskazuje, że było to doświadczenie mocno ją formujące, dające wiarę w ludzi, zwłaszcza w nadchodzących wyjątkowo trudnych czasach.

Wiosna 1939 roku, niespokojna Europa, i zapewnienia władz polskich, że Polska jest państwem silnym, zwartym i gotowym. Intuicja, jakieś trudne do określenia przeczucie, podpowiadały Florianowi i Genowefie, że jest to czas, by pozostawić Warszawę i wrócić do Adamowców, a jak się wszystko wyciszy, uspokoi, to przecież droga do stolicy będzie stała otworem.

Brak komentarzy:

Błyski - część 29

Sanki sunęły się gładko po udeptanym śniegu. Dziewczynka opatulona przez brata w futerko, ciepłą czapkę, gdy mama pracowała w fabryce, jeszc...