środa, 12 marca 2008

O polskich Białorusinach

Wczoraj przy scrabble i przy dobrej waniliowej wódce z pomarańczą rozmawiam z kolegą m.in. o polskich Białorusinach. Obaj, choć rdzenni Polacy, jesteśmy wielbicielami białoruskiego czasopisma "Czasopis". Kolega przywędrował do Białegostoku z Gorzowa Wielkopolskiego, ja jestem białostocczaninem w pierwszym pokoleniu. Moja Mama trafiła do Białegostoku jako kilkuletnia repatriantka z najprawdziwszych kresów, Tata pochodzi ze wschodu, ale zaledwie z Lubelszczyzny.

Zarówno mnie, jak i koledze zależy na dobrych relacjach polsko - białoruskich. Nie możemy w głębi duszy pojąć - choć jest to wyjaśnialne i powszechnie znane argumenty uzasadniające ten stan rzeczy nas paradoksalnie przekonują - jak to możliwe, że większość polskich Białorusinów czy wyznawców prawosławia wciąż popiera postkomunistów.

Rozmawiamy o dialektach białoruskich i ukraińskich na Podlasiu. W sumie spędzamy niemal pięć godzin rozmawiając, grając w scrabble i popijając "waniliowy strzał", a to wszystko w miłej atmosferze pubu "Sześcian" mieszczącego się na poddaszu zabytkowego prawdopodobnie pożydowskiego domku w centrum Białegostoku.

Do domu docieram po północy. Chwytam za styczniowy numer "Czasopisu". Niestety nie mam wciąż takiego luksusu, by usiąść i od deski do deski za jednym posiedzeniem przeczytać cały numer, zresztą chyba nawet nie lubię tak czytać. Czytając potrzebuję się delektować, wracać po kilkakroć do wybranych zdań, fragmentów, sformułowań.

Już wiem, że prędko nie zasnę, szkoda czasu na sen, gdy tyle ciekawych rzeczy do przeczytania. Moją uwagę najbardziej przykuwa list Kasi Dmitruk - uczestniczki "Bardowskiej jesieni" w Bielsku Podlaskim - festiwalu białoruskiej poezji śpiewanej. Swoim listem dziękuje za wsparcie Jerzemu Chmielewskiemu wyrażone na łamach grudniowego wydania "Czasopisu". Kto w dzisiejszych czasach powszechnego koniunkturalizmu, wszechobecnego konformizmu potrafi sprzeciwić się znaczącym środowiskom, opiniotwórczym grupom czy jakiejkolwiek większości? Kasia Dmitruk, której osobiście nie znam, o istnieniu której dowiaduję się przed chwilą z "Czasopisu" okazuje wdzięczność swemu obrońcy. Nie ma żalu, że nie otrzymała nagrody czy wyróżnienia, ale boli ją to, że przyczyną takiego stanu rzeczy mogło być jej wyznanie poczynione publicznie, iż nie czuje się stuprocentową Białorusinką. A któż może się czuć stuprocentowym Białorusinem? Czy ja się czuję stuprocentowym Polakiem? Oczywiście, że nie.

Kasia pada ofiarą swojej odwagi i prawdy, płaci za nie cenę. Szalenie mi to imponuje i jestem dla niej pełen podziwu. Kasia w swoim liście pisze o hermetyczności środowiska, która wyradzać się może w fundamentalizm. Dobrze ją rozumiem, stykam się z tym zjawiskiem wśród Polaków, którzy gotowi są mnie opluć za najmniejszą krytyczną uwagę o polskości czy Polakach. I nie rozumieją tego, że nie czynię tego, by pomawiać naród polski czy - jak kto woli - kalać swoje gniazdo. Trzeba wiedzieć o złych i dobrych stronach swojej przeszłości, by nie popaść w samozachwyt i megalomanię narodową, by nie wykluczać ze wspólnoty tych, z którymi się nie zgadzamy, by ich nie piętnować i nie atakować bezsensownie.

Tymczasem Kasia wyznała, że nie jest jeszcze stuprocentową Białorusinką, że wciąż jest na etapie poszukiwania, odkrywania swojej tożsamości, i to się jury najwyraźniej nie spodobało.

Od czasów jeszcze studenckich marzą mi się wspólne białorusko - polskie przedsięwzięcia, które wydatnie przyczyniałyby się do poprawy relacji między tymi narodami. Ale wciąż napotykam ten jałowy, absurdalny mur podlaskiej niemożności. Jeśli polscy znajomi, to nie są zainteresowani taką działalnością, są bierni, apatyczni wolą zajmować się duperelami niż czymś naprawdę istotnym, choć inteligencji nie można im odmówić. Jeśli białoruscy znajomi, to trudna do przemożenia nieufność. Przez moment chcę napisać list do "Czasopisu" z propozycją powołania wspólnego polsko - białoruskiego stowarzyszenia abstrahującego całkowicie od polityki, ale po chwili rezygnuję. Nie chcę po raz kolejny wyjść na naiwnego pięknoducha. Może jeszcze zmienię zdanie...

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie spodziewałem się, że natknę się na komentarz o naszych spotkaniach na Twym blogu. Serdeczne dzięki. Numer "Czasopisu", który cytujesz był w ogóle bardzo ciekawy. Sprawa Czykwina, felieton Tamary Bołdak-Janowskiej, wywiad z Karpowiczem. Zresztą pisałem o tym numerze i u siebie na blogu. Podziwiam Cię, że po powrocie do domu miałeś czas na czytanie. Musiałeś mieć wtedy dobry dzień, ja niestety byłem już do niczego.

Pozdrawiam serdecznie
gorzowianin

wschody słońca pisze...

No widzisz, jakie nasze spotkania są inspirujące? ;-) I scrabble, i "waniliowe strzały" i watra z sokiem limonkowym, i dyskusje o Białorusina, białoruskości, wielokulturowości Podlasia, polityce, historii i wielu innych ważnych rzeczach.

Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, że napisałem o tym na blogu?

Czasem tak mam, że nawet po powrocie do domu z Mesy około 3 w nocy zabieram się za czytanie. Wówczas miałem dobry dzień, wczoraj po powrocie z "Sześcianu" także zabrałem się za czytanie "Czasopisu". Tym razem przeczytałem reportaż o kolonii bodaj Mostowlany niedaleko granicy z Białorusią, świetnie napisany, oddające prawdziwą atmosferę tego miejsca, kolory, zapachy, szum lasu, słowem cudo!

Pozdrawiam również serdecznie!

Anonimowy pisze...

Pewnie, że nie mam Ci za złe. To było bardzo miłe zaskoczenie.

Pozdrawia gorzowianin

wschody słońca pisze...

A to w takim wypadku mnie cieszy :-)

Pozdrawiam

List motywacyjny i CV już wysłane!
Jeszcze raz serdeczne dzięki za info!

Anonimowy pisze...

hmmm ja się również nie spodziewałam komentarza i tego, że komuś mogła wtedy zaimponować moja postawa, bardzo miło, mimo, że odkryłam to niedawno...pozdrawiam Kasia

wschody słońca pisze...

No cóż, nie tylko mi zaimponowała, ale nie wiem czy inni, którzy także byli pod wrażeniem, swoje myśli przelali na papier czy blogi ;-) A zaimponować musiała, bo była i jest dość niespotykana!

Pozdrawiam serdecznie :-)

Północne obrzeża Puszczy Kampinoskiej - Powiśle Kampinoskie - z nadzieją na powrót

Ostatnia wspólna z Mamą majówka w 2023 r. Wówczas nie dopuszczałem takiej myśli, że może być ostatnią. Łagodne majowe słońce, delikatne powi...