Zawieruchę wojenną przetrwała książeczka ubezpieczeniowa Floriana, wydana w 1936 roku, z wpisanymi do niej dwoma adresami zamieszkania, pierwszym przy ulicy Towarowej 33, i drugim przy Placu Kazimierza Wielkiego. Warszawska robotnicza Wola. A więc Władek pomógł znaleźć i pracę i mieszkanie. Genowefa i Florian, z trzyletnim synkiem nie musieli wyruszać w ciemno do stolicy. Z Adamowców do Warszawy jest ponad 600 kilometrów. Wyprawa z tego odległego zakątka była w tamtych czasach przedsięwzięciem logistycznie dość skomplikowanym. Z rozległego, falującego krajobrazu północno-wschodniej Wileńszczyzny, z pól, łąk, lasów, jezior, do fabrycznej, robotniczej gęstwiny warszawskiej Woli. Nieopodal słynnego Kercelaka z labiryntem ścieżek między drewnianymi straganami, przekrzykującymi się przekupkami i przekupniami, tłumami kupujących, a też przedstawicielami kryminalnego półświatka. Gmachy fabryk ogromnych, średnich i mniejszych; skromne zakłady rzemieślnicze; kominy potężne, sięgające nieba i niższe, kamienice czynszowe kilkupiętrowe przeplatane niską, parterową zabudową, tu kino, tam knajpa, szpitale, kościół w stylu neogotyckim, modernistycznym, cerkiew prawosławna. Istna różnorodność wszystkiego wokół, momentami ocierająca się o chaos. Łoskot pędzących tramwajów, przejeżdżające dość szerokimi ulicami automobile, wozy konne, gwar tłumów przemykających chodnikami, robotnicy spieszący do fabryk na pierwszą, drugą zmianę, nad ranem, wieczorem, w nocy. Dym wydobywający się nieustannie z kominów, jazgotliwa zajezdnia tramwajowa, okrągłe monumentalne budynki z czerwonej cegły należące do Gazowni Warszawskiej. Wschody i zachody słońca zza kominów i fabrycznych dachów, i jasne słoneczne światło sączące się zza zasłony dymów, pyłu i wzbijanego kurzu, z dostrzegalnymi skrawkami błękitnego nieba i białych obłoków. W tej mieszaninie szarości, hałasu, bogactwa i nędzy, ludzkiej wytrwałości, cierpliwości, szlachetności i upadku, a czasem nawet plugastwa wszelakiego, trzeba było zbudować dom już nie z kamienia czy drewna, ale przystań, do której po znojnej pracy będzie się wracać z niekłamaną radością.
Istnieje publikacja z 1998 roku pod tytułem "Historia polskiego przemysłu gumowego" - część 8 serii "Karty z historii polskiego przemysłu chemicznego", autorstwa Mariana Basia, Lecha Ciechanowicza, Wiktora Hryniewieckiego, Wiktora Jurczakowskiego i Jerzego Rucińskiego, która wspomina o kilku fabrykach produkujących gumę na Woli. Tą najbardziej pasującą do wszelkich faktów związanych z Genowefą i Florianem wydaje się być Fabryka Wyrobów Gumowych "Indogum", mieszcząca się przy ulicy Srebrnej 16, założona w 1932 roku, w 1936 roku zatrudniająca 75 pracowników. Jako jej właściciele wymienieni zostali: M. Kejlin, J. Reichenbaum, H. Gruszkowski. Produkowano w niej węże, tkaniny gumowane, wyroby techniczne, opony i dętki rowerowe. W rubryce uwagi widnieje informacja, że została zniszczona we wrześniu 1939 roku. To najprawdopodobniej w niej od lata 1936 r. do czerwca 1939 r. pracował Florian. Z Towarowej miałby do pracy drogę nie zanadto odległą, bo tylko około kilometra, a z Placu Kazimierza Wielkiego jeszcze bliżej.
Kamienica na Towarowej 33 i plac Kazimierza Wielkiego już nie istnieją, nawet nie do końca wiadomo, gdzie dokładnie ta kamienica stała, nieco łatwiej zlokalizować miejsce, w którym niegdyś rozlokował się plac imienia tego tak cenionego króla. Kiedy w 2014 r. pomieszkiwałem przy ulicy Żytniej i zacząłem odkrywać Wolę, natknąłem się w pobliżu ulicy Towarowej 30 na tablicę Tchorka z wygrawerowanym napisem: "Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny. W dniach 5-6 sierpnia 1944 r. hitlerowcy rozstrzelali w tym miejscu 120 osób". Upamiętnia ona ofiary egzekucji przeprowadzonej przez Niemców w trakcie Rzezi Woli. W okolicach 6 sierpnia 1944 r. na podwórzu pobliskiego domu przy ulicy Krochmalnej 90 (obecnie Jaktorowska 4) zamordowano co najmniej 34 osoby. Tablic Tchorka na pobliskiej ulicy Wolskiej, Górczewskiej, i rozsianych na innych uliczkach Woli jest znacznie więcej. Niedaleko stąd był też plac Kazimierza Wielkiego, na którym przed powrotem w czerwcu 1939 r. na Wileńszczyznę mieszkali Florian z Genowefą i kilkuletnim synkiem. Co zdecydowało o tym wyjeździe do Adamowców? Z opowieści Genowefy wynikało, że do Warszawy zamierzali jeszcze wrócić. Jaki byłby ich los, gdyby z Warszawy nie wyjechali albo wrócili przed wrześniem 1939 r.? Być może i oni znaleźliby się w tych liczbach ujętych na kamiennych tablicach, ofiar nieznanych z imienia i nazwiska, ale już nie tylko we trójkę, lecz i z dziewczynką poczętą na Woli, choć – dzięki zrządzeniu Opatrzności – urodzoną już w styczniu 1940 r. w dawnym województwie wileńskim.
W czerwcu 1939 r. można już było spodziewać się wybuchy wojny. Kto jednakże mógł przewidzieć, jakie przyniesie ona ze sobą okrucieństwa. Wedle zapewnień ówczesnej propagandy Polska miała być silna militarnie i moralnie, naród zjednoczony i gotowy do walki. Ale zostawmy propagandowe hasła, póki co jest piękne lato roku 1936, pozwólmy młodym nacieszyć się sobą, rodziną, Warszawą, nową pracą, marzeniami o lepszym życiu, nadzieją na lepszy los niż ten, który pozostawili za sobą, hen daleko na Wileńszczyźnie.
poniedziałek, 22 lipca 2024
Błyski - część 15
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 40
Drewniany kościółek na niewielkim wzniesieniu, z dwiema niewysokimi wieżami, od frontu pojedyncze sosny, wolnorosnące, w swoich kształach sw...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Bujny ogród, drzewa owcowe - wiśnie, śliwy, jabłonie, grządki warzywne, kwietne, malwy pod oknami, maliny, krzewy porzeczek, wysokie trawy, ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz