poniedziałek, 22 lipca 2024

Błyski - część 15

Zawieruchę wojenną przetrwała książeczka ubezpieczeniowa Floriana, wydana w 1936 roku, z wpisanymi do niej dwoma adresami zamieszkania, pierwszym przy ulicy Towarowej 33, i drugim przy Placu Kazimierzw Wielkiego. Warszawska robotnicza Wola. A więc kuzyn pomógł. Google maps pokazuje pieszą trasę z Adamowców do Warszawy o długości 606 kilometrów, trasy pociągiem nie pokazuje, ale wówczas można było z Głęobkiego dojechać do Wilna, a z Wilna już prosto do Warszawy. Logistycznie, przedsięwzięcie w tamtych czasach dość skomplikowane. Młode małżeństwo, z trzyletnim chłopcem, do wynajętego mieszkania na ulicy Towarowej, z ofertą pracy w fabryce gumy. Z łagodnego, falującego krajobrazu północno-wschodniej Wileńszczyzny, z pól, łąk, lasów, jezior, do fabrycznej, robotniczej gęstwiny warszawskiej Woli, Nieopdal słynnego Kercelaka z labiryntem ścieżek między drewnianymi straganami, przekrzykującymi się przekupkami i przekupniami. Gmachy fabryk ogromnych, średnich i mniejszych; skromne zakłady rzemieślnicze; kominy potężne, sięgające nieba i niższe. Ta cała plątanina przeplatana czynszowymi kamienicami, parterowymi budynkami, tu kino, tam knajpa, lunapar. Łoskot pędzących tramwajów. Gwar rzesz ludzkich przemykających szerokimi ulicami, spieszących do fabryk na pierwszą, drugą zmianę, nad ranem, wieczorem, w nocy. Dym wydobywajacy się nieustannie z kominów. Mknące ulicami automobile, wozy konne, jazgotliwa zajazdnia tramwajowa. Wschody i zachody słońca zza kominów i fabrycznych dachów, i słoneczne światło sączące się zza zasłony dymów, pyłu i wzbijanego kurzu, z - czasem - dostrzegalnym skrawkiem błękitnego nieba i białych obłoków. W tej mieszaninie szarości, hałasu, bogactwa, skrajnej nędzy, ludzkiej wytrwałości, cierpliwości, i zarazem upadku oraz plugastwa wszelakiego, można było jednak dostrzec błyski tego, co jasne i dobre.

Istnieje publikaca z 1998 r. pod tytułem "Historia polskiego przemysłu gumowego" - część 8 serii "Karty z historii polskiego przemysłu chemicznego", autorstwa Mariana Basia, Lecha Ciechanowicza, Wiktora Hryniewieckiego, Wiktora Jurczakowskiego i Jerzego Rucińskiego, która na Woli i w okolicach wymienia kilka fabryk produkujących gumę, ale tą najbardziej pasującą do wszelkich opisów jest Fabryka Wyrobów Gumowych "Indogum", mieszcząca się przy ulicy Srebrnej 16, założona w 1932 roku, a w 1936 roku zatrudniająca 75 pracowników. Jako jej właściciele wymienieni zostali: M. Kejlin, J. Reichenbaum, H. Gruszkowski. Produkowano w niej węże, tkaniny gumowane, wyroby techniczne, opony i dętki rowerowe. W rubryce uwagi widnieje informacja - zniszczona we wrześniu 1939 roku. To najprawdopodobniej w tym miejscu Florian pracował od lata 1936 r. do czerwca 1939 r. Z Towarowej miałby do pracy drogę nie zanadto odległą, bo tylko około kilometra, a z Placu Kazimierza Wielkiego jeszcze bliżej.

Kamienica na Towarowej 33 i plac Kazimeirza Wielkiego już nie istnieją, nawet nie do końca wiadomo, gdzie dokładnie ta kamienica stała, nieco łatwiej zlokalizować miejsce, w którym niegdyś rozlokował się plac imienia tego szacownego króla. Dziesięć lat temu, włócząc się po Woli, natknąłem się w pobliżu ulicy Towarowej 30 na wolno stojącą tablicę Tchorka z wygrawerowanym napisem: "Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolnośc ojczyzny. W dniach 5-6 sierpnia 1944 r. hitlerowcy rozstrzelali w tym miejscu 120 osób". Upamiętnia ona ofiary egzekucji przeprowadzonej przez Niemców w trakcie Rzezi Woli. W okolicach 6 sierpnia 1944 r. na podwórzu pobliskiego domu przy ulicy Krochmalnej 90 (obecnie Jaktorowska 4) zamordowano co najmniej 34 osoby. Tych tablic na pobliskiej ulicy Wolskiej, Górczewskiej, i rozsianych na innych uliczkach Woli jest znacznie więcej. Gdyby nie jakaś niesłychana intuicja Floriana i Genowefy latem 1939 roku, by wrócić do Adamowców, niewykluczone, że w tych liczbach wypisanych na kamiennnych tablicach, byliby ujęci i oni oboje, i ich wówczas już 11-letni syn i córeczka, która urodziła się w 1940 r. W czerwcu 1939 r. można już było spodziewać się wybuchy wojny, ale kto mógł przewidzieć, jakie przyniesie ona okrucieństwa. A poza tym, wedle zapewnień propagandy, miała to być przecież wojna dla Polski zwycięska. Ale zostawmy to, jest piękne lato roku 1936, pozwólmy młodym nacieszyć się Warszawą, nową pracą, marzeniami o lepszym życiu, nadzieją na lepszy los niż ten, który pozostawili za sobą, hen daleko na Wileńszczyźnie.

Brak komentarzy:

Błyski - część 29

Sanki sunęły się gładko po udeptanym śniegu. Dziewczynka opatulona przez brata w futerko, ciepłą czapkę, gdy mama pracowała w fabryce, jeszc...