Rok 1932 minął pod znakiem wznoszenia nowej siedziby w Adamowcach. Podstawowym budulcem na tych terenach było drewno, murowane budowle na wsiach czy w miasteczkach należały do rzadkości i ograniczały się w zasadzie do dworów, pałaców, świątyń, czasem piętrowych kamienic w miastach. Zdobienia nad oknami, z motywami roślinnymi, geometrycznymi, wykonał osobiście Florian. Wiosną 1933 roku, w nowym domu na świat przyszedł chłopak. Specjalistką od nadawania imion w Adamowcach była krewna Szpaków - ciotka Marianna, która długie lata spędziła jako guwernantka w Petersburgu. Była oczytana głównie we francuskiej i niemieckiej literaturze romantycznej, i za jej to sprawą przypadło chłopakowi imię Oswald. Starsza już kobieta uważała się za wielką damę, na przestrzeni kilkudziesięciu lat przesiąkła wielkomiejską atmosferą, a gdy dodać do tego tak hołubioną w rodzinie Szpaków opowieść o wspomnianym już wcześniej praszczurze, który będąc medykiem w armii napoleońskiej, osiadł - w czasie jej odwrotu spod Moskwy - w Adamowcach, to naturalną konsekwencją takiej postawy musiało być przekonanie, że dzieci nie mogły nosić pospolitych imion, musiały się czymś wyróżniać. Współcześnie taka postawa też nie powinna zadziwiać, pod tym także względem natura ludzka, jak się okazuje, jest niezmienna i objawia się nawet w takich śmiesznostkach, nawet jeśli – teoretycznie - żyjemy w podobno bardziej egalitarnych czasach.
Oswaldek przyszedł na świat dorodny i zdrowy. Radość w domach Szpaków i Bochanów była wielka. Chłopaka ochrzczono w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Udziale. Rósł jak na drożdżach, był żywy, pełen energii, ruchliwy, miał ciemne włosy, jasną cerę i niebieskie oczy. Ale czasy stawały się coraz trudniejsze. Skutki Wielkiego Kryzysu lat 1929-1933 dotarły i na Wileńszczyznę, choć i przed nim te tereny do najłatwiejszych nie należały, nie była to kraina mlekiem i miodem płynąca, to jednak życie godne, choć skromne można wieść na nich było. Piękno natury, krajobrazu kontrastowało z większą lub mniejszą biedą znacznej części mieszkańców, zabory nie tak dawno się skończyły, a bycie częścią imperium carskiego, tą buntowniczą, o silnych polskich wpływach, wiązało się z zapóźnieniem gospodarczym, będącym skutkiem odgórnego tłumienia wszelkiej inicjatywy, rozwoju, jako kara za niewdzięczność wobec cara. Teraz z kolei bliskość granicy ze Związkiem Radzieckim również nie sprzyjała rozwinięciu skrzydeł. Niemal odwieczne przekleństwo polskiej ściany wschodniej. Drobne rzemiosło i handel w miasteczkach, znaczna część ludności utrzymująca się z rolnictwa, brak rozwiniętego przemysłu rzutowały na sytuację ekonomiczną całego regionu. Jedna rodzina z Adamowców sprzedała już swoje gospodarstwo i jako pierwsza ze wsi wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia do Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki. Florian i Genowefa również zaczęli rozważać taką możliwość. Oboje chcieli mieć większą rodzinę, lecz ich pomysł nie przypadł do gustu ani Mojżeszowi i Józefie, ani dziadkowi Ksaweremu i braciom Gieni, zresztą i sami nie byli do niego przekonani. Postanowili więc, że zostaną w kraju, wspólnymi siłami jakoś podołają, a jeśli nawet nie tu w Adamowcach czy w Krukowszczyźnie, to przecież Władek niedawno wyjechał do Warszawy i w ostateczności pomoże im znaleźć jakąś pracę w stolicy. Do Wilna Genowefa wyjechać nie chciała, o mieście tym tak z jednej strony umiłowanym ze względu na Ostrą Bramę czy Kalwarię Wileńską, pod każdym innym względem dobrej opinii nie miała. Genowefa lubiła odwiedzać Matkę Najświętszą, co w Ostrej świeci Bramie, kochała kalwaryjskie ścieżki, ale pracy i życia sobie w nim nie wyobrażała. Za to sława Warszawy jako miasta otwartego na przybyszów, którego mieszkańcy nikomu zginąć nie dadzą dotarła i na te odległe rubieże. Oboje zatem mieli twardy orzech do zgryzienia – czy zostać w Adamowcach, czy może jednak wyruszyć do stolicy?
sobota, 20 lipca 2024
Błyski - część 14
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 40
Drewniany kościółek na niewielkim wzniesieniu, z dwiema niewysokimi wieżami, od frontu pojedyncze sosny, wolnorosnące, w swoich kształach sw...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Bujny ogród, drzewa owcowe - wiśnie, śliwy, jabłonie, grządki warzywne, kwietne, malwy pod oknami, maliny, krzewy porzeczek, wysokie trawy, ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz