poniedziałek, 8 lipca 2024

Błyski - część 11

Ksawery spodziewał się już od pewnego czasu tego pytania. Dwudziestojednoletnia dziewczyna, ciemnowłosa o niebieskich oczach, tak często wyprawiająca się do świętej Anny, musiała tam kogoś poznać, inaczej by nie znikała na długie godziny, i nie wracała pod wieczór rozpromieniona, i z wielkim zapałem chętna, by wszystkim w czymś pomagać, usługiwać, choć żaden mężczyzna w tym domu nigdy nie próżnował, zajęć nie brakowało, ale nikt z nich nie potrzebował służenia, a Gienia się rwała, by wszystkim szykować śniadania, gotować obiady, przyrządzać kolacje, cerować ubrania. Z radością w oczach, z niespożytą energią w ruchach, krzątała się po domu, przy kuchni, sprzątała izby, podwórko, karmiła zwierzęta, a kaczki, gęsi i kurczaki chodziły za nią po podwórku krok w krok, traktując jak swoją mamę. Siwowłosy staruszek wierzył głęboko w rozsądek dziewczyny, miał do niej niezachwiane zaufanie, ale też cały zestaw pytań, chciał też swoim pewnym okiem spojrzeć na wybranka serca wnuczki. Podobnie i bracia, którzy już jakiś czas temu również dostrzegli zmianę w zachowaniu swojej siostry - rozradowane, błyszczące oczy i przede wszystkim częstsze niż dotychczas wyprawy do mosarskiego kościoła. Wszyscy oni czuli się za siebie odpowiedzialni, każdemu zależało na szczęściu drugiego, ufali sobie wzajemnie bezgranicznie, wczesna utrata rodziców, wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej, ciężka codzienna praca przy sadzie, zahartowały ich niczym bój żołnierza, wierzyli w swój zdrowy rozsądek, trzeźwe podejście do świata. W ich życiu było też miejsce na spontaniczność, radość, śmiech, lecz nie na płochość i lekkomyślność. Wiedzieli, że mogą na sobie polegać.

Cóż zrobić, normalna kolej rzeczy, trzeba było przyprowadzić Floriana do domu w Krukowszczyźnie. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak musiał temu towarzyszyć dreszcz emocji, i jakaś niepewność mimo, że Gienia czuła ze strony swoich braci i dziadka Ksawerego skrywaną, ale jednak przychylność. A poza tym Florian rozumiał przecież doskonale, że teraz on powinien wykazać inicjatywę, odegrać swoją rolę, i razem z rodzicami pojawić się w domu ukochanej. W gronie kolegów był śmiały, lecz teraz czekało go zupełnie nowe wyzwanie i zaczął odczuwać lekki niepokój. To w końcu decyzja odmieniająca ich dotychczasowe życie tak radykalnie, że aż im obojgu trudno było sobie wyobrazić jej wszystkie konsekwencje. Decyzja podejmowana na całe życie, od której nie będzie już odwrotu, a której oboje byli pewni.

Brak komentarzy:

Błyski - część 29

Sanki sunęły się gładko po udeptanym śniegu. Dziewczynka opatulona przez brata w futerko, ciepłą czapkę, gdy mama pracowała w fabryce, jeszc...