czwartek, 21 sierpnia 2008

Czy rewololucja seksualna jest znużona?

Ostatni, lipcowo - sierpniowy numer "Więzi" jest poświęcony rewolucji seksualnej poi 40 - tce. Osoby o różnych życiorysach, światopoglądach, formacjach intelektualnych i duchowych wypowiadają się na temat właśnie owej rewolucji. Z tym blokiem tematycznym zbiegł się natomiast znakomicie artykuł o zespole Coldplay opublikowany w ostatnim sobotnio - niedzielnym Plusie - Minusie ("Rzeczpospolita") . Sam nie jestem wielkim entuzjastą muzyki granej przez tę grupę, ale do momentu przeczytania owego artykułu nie sądziłem, że panowie, a zwłaszcza wokalista reprezentują tak konserwatywne podejścia do życia i świata. Zresztą wskazywałoby ono, że rewolucja seksualna jest już jednak znużona, że wielu ludziom zaczyna się przejadać. I nic w tym dziwnego, wolna miłość jest wbrew ludzkiej naturze - choć na pozór może brzmieć to paradoksalnie. Ale wróćmy na chwilę do wokalisty Coldplay, który publicznie oświadczył, że do ślubu z Gwyneth Paltrow nie miał kontaktów seksualnych z kobietami. Wielokrotnie zdarzało mu się też wypowiadać w duchu sprzeciwu wobec wolnej miłości. Czy to jest jeszcze rock'n'roll? A co z rockowym stylem życia? Okazuje się, że frontman zespołu jest jak najdalszy od niego. I jak do tego wszystkiego podejść? Przecież to są słowa lidera jednego z czołowych zespołów rockowych obecnie na świecie. Płyty ich rozchodzą się w milionowych nakładach, któraś z nich rozeszła się w 11 milionach egzemplarzy.

Jak na mój gust, jest to jednak całkowicie pozytywne zjawisko. I nie w tym rzecz, by komukolwiek narzucać abstynencję seksualną, zwalczać prawnie, przy zastosowaniu przymusu państwowego przejawy i skutki rewolucji seksualnej, ale by wreszcie dać odpór niemal totalitarnemu przymusowi wolnej miłości. Totalitarnemu? Przecież ani prawo, ani państwo nikomu niczego nie nakazywało, nie zakazywało w tej dziedzinie, więc jaki to totalitaryzm? Ale właśnie, czasem, a nawet często presja społeczna - normy obyczajowe, społeczne bywają silniejsze i skuteczniejsze niż prawo stanowione przez państwo. Moda na częste i przypadkowe relacje seksualne zawitała także do nas. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, liczy się ilość. Badania, z którymi wielu się porównywało, by sprawdzić czy zaliczenie 5 partnerów seksualnych to średnia krajowa, czy to zdecydowanie za mało i dobrze byłoby swoje wyniki poprawić, stały się popularne także i u nas.

Można powiedzieć, że tak było zawsze, a kiedyś nawet jeszcze gorzej, bo panowie w XIX wieku mieli społeczne przyzwolenie na kontakty seksualne w domach publicznych, były to oczywiście sprawy dyskretnie przemilczane, ale też powszechnie wiadome. Że ta rewolucja seksualna to przecież nic nowego. I pewnie jest w tym racja. Rewolucja seksualna podobne prawa przyznała kobiecie. No bo skoro mogą mężczyźni mieć pozamałżeńskie kontakty seksualne, to dlaczego nie kobiety. Jeśli mężczyźni mogą sobie pozwalać na seks przedmałżeński, to dlaczego nie mogą kobiety? Jeśli mężczyźni mogą mieć wiele partnerek i zmieniać je tak często, jak im się żywnie podoba, to dlaczego nie mogą tego też czynić kobiety? Pewnie, że tak, kobiety mają dokładnie do tego prawo, do czego prawo mają mężczyźni,w dziedzinie seksualności także.

Rzecz jednak w tym, by przywrócić pewną równowagę i marę rzeczom. I panowie z Coldplay nie są wcale pierwszymi, którzy ostentacyjnie okazują znużenie wolną miłością. O ile się nie mylę, jeszcze w latach 80-tych pojawił się ruch zwany straight edge, stawiający sobie za cel sprzeciw wobec rock'n'rollowego stylu życia. No drugs, no alcohol, no smoke, no fuck. Tak mniej więcej brzmiała jego dewiza. Ważnym jest, by ludzie, którym nie odpowiada taki styl życia, którzy nie mają ochoty na wolną miłość, na zmiany partnerów, jak rękawiczek, na seks przedmałżeński, nie mieli poczucia wykluczenia i bycia kimś gorszym.

Brak komentarzy:

Północne obrzeża Puszczy Kampinoskiej - Powiśle Kampinoskie - z nadzieją na powrót

Ostatnia wspólna z Mamą majówka w 2023 r. Wówczas nie dopuszczałem takiej myśli, że może być ostatnią. Łagodne majowe słońce, delikatne powi...