niedziela, 31 marca 2024

Duchowe wędrowanie - przygotowanie - część 20

Dwa lata otrzymałem na pożegnanie się z Mamą, w tym sześć miesięcy przerwy od pracy, by czas ten poświęcić tylko Jej. Jeszcze siły się tliły, silna wolna życia wbrew słabnącemu ciału. I niezapomniany maj, który niesie ze sobą niebiańskie zapachy. Maj jest miesiącem szczególnym. W roku 1982 był czasem odejścia Babci - Genowefy Szpak, i od tej pory majowy zapach kwitnących bzów, wszelkich kwiatów, budzącej się do życia natury przywodzi mi na myśl światy nieziemskie, rozstanie z ukochaną Babcią, na samo ich wspomnienie mam wrażenie przemieszczania się w inną przestrzeń, pełną prawdziwego życia.

Maj 2023 r. był czasem ostatnich wędrówek, wspomniana wcześniej Mikaszówka, Lipsk nad Biebrzą, Rubcowo, Puszcza Augustowska, Święta Woda, Puszcza Knyszyńska. Bujna, soczysta zieleń w nieskończonej niemal liczbie odcieni. Postój na polnej drodze, gdzieś między Krasnem a Połominem, w drodze do Mikaszówki. Słoneczny, choć chłodny dzień, i wiatr wyjątkowo silny, potęgujący poczucie chłodu, ostatnie kawałki upieczonego w domu ciasta, gorąca herbata z termosu. A w tym wszystkim nadzieja na cud. Nadzieja, która zaczęła się tlić jeszcze w październiku 2021 r., tuż po diagnozie, choć wtedy to była jeszcze właściwie pewność, że wyzdrowienie jest w zasięgu ręki. I wyjazd do Matki Bożej Ostrobramskiej na cały tydzień. Piękne, słoneczne, październikowe Wilno, we wszystkich barwach złotej litewskiej jesieni, cudny Antokol, Kolonia Wileńska, Starówka, Ostra Brama, cmentarz Bernardynów na Zarzeczu, Belmont, Wileńska Kalwaria. I każdy dzień pełen słońca, pewności, wiary, nadziei. Codzienna modlitwa w Ostrej Bramie. Poranki ze szronem na trawie połyskującym w promieniach porannego północnego słońca, ostre powietrze, i poczucie bycia u siebie, jakby w domu. Zachwyt każdą chwilą. I koronka, którą Mama odmawiała w dawnym klasztorze na Antokolu, z kilkoma paniami, które codziennie, sumiennie o 15:00 przychodziły. One po litewsku, Mama po polsku, i wszystko było zrozumiałe. I prośby o wstawiennictwo świętej Faustyny, po której śladach tak ochotnie dreptaliśmy. Od budynku - obecnie - hospicjum, w którym powstawał obraz Jezusa Miłosiernego, do którego Faustyna codziennie z Antokola wędrowała, poprzez Ostrą Bramę, i koniecznie na odległy od centrum Antokol. Jesienne wielobarwne liście na trawnikach, jabłoń pamiętająca jeszcze świętą, stare odrzwia i piec kaflowy.Te drogi świętej Faustyny i bł. Michała Sopoćki będą się jeszcze często z naszymi przeplatać, przeplatały się już dużo wcześniej. W Białymstoku, przedszkole, do którego Mama uczęszczała mieściło się w przedwojennej kamienicy stojącej prawie naprzeciw drewnianego dwukondygnacyjnego domu, w którym po przyjeździe z Wilna, zamieszkał ks. Sopoćko; w kaplicy u braciszków przy ul. Słonimskiej, gdzie chodziło się również po pachnący, chrupiący chleb z piekarni zakonników, a w którym to budynku ulokowało się seminarium duchowne, gdzie wykładał między innymi ks. Sopoćko; moja pierwsza komunia w kaplicy, przy której u Sióstr Jezusa Miłosiernego żywota dokonał przyszły błogosławiony, i wreszcie przeniesienie szczątków księdza do kościoła Miłosierdzia Bożego na Białostoczku, przy budowie którego brali udział i Rodzice, i nawet mnie się zdarzyło sypać piasek do betoniarki, gdy miałem lat bodaj 7 czy 8. Te drogi się nieustannie krzyżowały i na Białostoczku, a później na Bojarach, a wcześniej jeszcze w czasach zamieszkiwania Mamy przy ulicy Fabrycznej, a następnie Sienkiewicza. I we wrześniu 2014 r. wizyta w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. I w październiku 2022 r. wyprawa do domu Siostry Faustyny w Głogowcu. Wilno jednak było miejscem szczególnym, to tu na pielgrzymki do Kalwarii przybywała Babcia, to tu Genowefa i Florcia modliły się w Ostrej Bramie przed wyjazdem do Polski w 1946 r. Tu najchętniej Mama wracała. W planach był kolejny wyjazd, lecz nie doszedł już do skutku.

Brak komentarzy:

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...