piątek, 29 marca 2024

Szukanie Adamowców - wspomnienia (część 18)

Żabickie, Stare Leśne Bohatery, Starożyńce, Skieblewo, setki odcieni zieleni, falujące łany zbóż, lasy przepastne rozciągnięte na horyozncie od strony zachodniej i północnej, falujący krajobraz. To w tych miejscach Mama czuła się najbardziej jak u siebie w domu, to te okolice za sprawą ukształtowania terenu, szaty roślinnej, ogólnej swojej atmosfery przypominały jej rodzinne Adamowce.

Czerwiec 2020 r., wyprawa do Lipska nad Biebrzą, fantastyczny neogotycki kościół, górujący nad całą okolicą, smukłe wieże widoczne z daleka, z której strony by nie jechać, a z kościelnego wzgórza w kierunku południowym widoczne zarysy kościoła różanostockiego, jakby za delikatną mgiełką. Odkrycie Bazylianki w kaplicy bocznej nawy. Piękna Matka Boska trafiła do Lipska z pobliskiego Skieblewa, z drewnianej cerkwi unickiej, a do niej najprawdopodobniej w XVI w. została sprowadzona z Wileńszczyzny przez kwestarza zakonu Bazylianów. Po likwidacji parafii unickiej w 1875 r. została przeniesiona do cerkwi prawosławnej. Po roku 1918 parafię prawosławną zlikwidowano, a obraz słynący łaskami został przeniesiony do kościoła. W chłodzie nawy, w promieniach padajacego przez wysokie okna słońca, na kolanach, Florentyna zanosiła modły do swojej Niebiańskiej Matki, do której od dziecka miała szczególne nabożeństwo. W 2020 r. w związku z pandemią, gdy pojawiła się możliwość wykonywania pracy zdalnie, będąc zatrudnionym w Warszawie, można było na co dzień przebywać w Białymstoku, a po pracy np. w piątek, o godzinie 16.00 wyruszyć na jagody w okolice Rubcowa w Puszczy Augustowskiej, i po drodze zatrzymać się w Lipsku nad Biebrzą, by w ciszy bocznej nawy zamienić parę słów z naszą Niebiańską Mamą, prosić Ją o wstawiennictwo, zanosić za Jej pośrednictwem dziękczynienia. W czerwcu 2020 r. udało nam się też odwiedzić muzeum błogosławionej Marianny Biernackiej. Był to wyjątkowo chłodny czerwiec, zwłaszcza ten dzień, lecz zarazem słoneczny. Droga wiodła w kierunku wschodnim od kościoła. Zachował się jeszcze drewniany dom, w którym mieszkała Marianna. Piec, który ją pamięta, i drewniane drzwi, oraz okno, z którego przypatrywała się Niemcom prowadzącym na rozstrzelanie grupę mieszkańców maisteczka w odwecie za zamrodowanie przez partyzantów niemieckiego żandarma gdzieś w okolicach mostu na rzece. Wśród osób, które wiedziono na egzekucję znalazł się syn błogosławionej - Stanisław i jego żona Anna. Marianna widząc co się dzieje, rzuciła się do nóg niemieckiego żołnierza i jęła go błagać, by zamiast brzemiennej synowej zabrał ją, a ten na jej usilne prośby przystał. Dnia 13 lipca 1943 Marianna została przez Niemców rozstrzelana wraz z 49 mieszkańcami Lipska w fortach za wsią Naumowicze w okolicach Grodna. Po domu Marianny oprowadzał nas jej kuzyn, rozmowny, z pasją, żywo opowiadający historię błogosławionej. Cisza, spokój, intensywna zieleń trawy i drzew owocowych w ogrodzie, blask czerwcowego słońca przydawały temu miejscu szczególnej atmosfery.

Jadąc z Lipska w stronę Rubcowa, przejeżdża się przez urokliwe Skieblewo, wieś położoną na łagodnym zboczu wzgórza, z pięknym widokiem na Puszczę Augustowską. Gdzieś kiedyś w oczy rzuciła mi się fotografia przedstaiwjąca kamień z wyrytą na nim datą - 1863 - postawiony na mogile powstańców styczniowych poległych w bitwie pod Skieblewem. Którą drogą jednak byśmy nie jechali, miejsca tego, nie udawało nam się zlokalizować, jednak do pewnego czasu. To był też czerwiec, tym razem roku 2021. Przy drodze wiodącej przez wieś, w stronę Rubcowa, przechadzał się szpakowaty mężczyzna. Zatrzymałem auto i przez otwarte okno zapytałem czy nie wie, gdzie jest mogiła powstańców styczniowych. Uśmiechnął się i odpowiedział, że ona znajduje się na jego posesji, tuż za domem, zaproponował, że chętnie pokaże nam to miejsce. Zaparkowałem auto na podwórku. Ruszliśmy łagodnie pod górę, wydeptaną ścieżką skierowaliśmy się w stronę kępy wysokich sosen za zabudowaniami gospodarczymi. I tu naszym oczom ukazał się słynny głaz z wygrawerowaną datą - 1863 r. Przez chwilę się pomodliliśmy za dusze poległych powstańców. I wówczas mężczyzna opowiedział nam, że nieopodal tego miejsca stała drewniana unicka cerkiewka, z której do Lipska przywędrowała właśnie Bazylianka, a wskazywałyby na to znajdowane tu w ziemi stare monety, jakieś pozostałości sprzętów liturgicznych.

Za Skieblewem warto skręcić w stronę Żabickich, szutrowa droga meandruje między pagórkami, malownicze Żabickie z budzącym grozę bunkrem z linii Mołotowa na granicy, jaką Rosjanie ustalili sobie z Niemcami po kolejnym rozebraniu Państwa Polskiego w 1939 r. Paradoksalne połączenie piękna letnich przydomowych ogrodów i sadów, bajkowych drewnianych domów, nad którymi góruje betonowe cielsko bunkra, będącego śladem bytności okupantów. Dalej wyjątkowej urody Starożyńce, z nazwą, która przywodzi na myśl litewskie podania i legendy, albo wyobrażone Bohatyrowicze nad Niemnem, tak je sobie właśnie wyobrażałem. I w końcu Stare Leśne Bohatery, tuż przy samej granicy, z kapliczką upamiętniającą wydanie ukazu tolerancyjnego przez cara Mikołaja II w 1905 r., który umożliwił unitom - w 1875 r. pod przymusem wcielonym do Cerkwi prawosławnej - już nie tyle powrót do Cerkwi unickiej, która przecież na ziemiach Królestwa Polskiego we wspomnianym 1875 r. została zlikwidowana, co przejście do Kościoła katolickiego.

CDN

Brak komentarzy:

W drodze powrotnej - kolegiata w Tumie pod Łęczycą

Październikowy dzień powszedni, słoneczny, wietrzny i chłodny, świat widziany zza okien auta mieni się już wszystkimi barawami złotej polski...