sobota, 1 listopada 2008

Cmentarz na Rossie



















Cmentarz na Rossie w Wilnie, na który ciągną obowiązkowo wszystkie wycieczki z Polski. Sam byłem na nim dwa razy, jednak żaden z tych pobytów nie trwał dłużej niż 2 godziny, więc nie mogę powiedzieć bym Rossę poznał tak, jakbym poznać ją chciał.

Bardzo lubię stare cmentarze i nie uważam ich za miejsca ponure, wręcz przeciwnie postrzegam je jako miejsca obcowania z przodkami i bliskimi, którzy odeszli nie tak dawno, ale przecież nie odeszli cali, czekają na nas gdzieś w lepszym świecie, w którym mogli zaznać i zaznają prawdziwego szczęścia.

Zatrzymanie się przy nagrobku, odczytanie imienia i nazwiska osoby pod nim spoczywającej, daty jej urodzenia i śmierci, rzut oka na zdjęcie - jeśli takie się jeszcze zachowało - automatycznie uruchamiają wyobraźnię do konstruowania obrazów z życia tej osoby. Chciałbym móc zatrzymać się tak przy każdym nagrobku, ale jest to niestety nierealizowalne.

Wielkim odkryciem na Rossie był dla mnie grób Franciszka Olechnowicza - o którym pisałem przed kilkoma dniami - białoruskiego dramaturga, pisarza, działacza społecznego. Jest w tym jakaś szczególna symbolika - jednanie Polaków i Białorusinów po śmierci, a gdy dodać do tego jeszcze groby zasłużonych dla litewskiej kultury i państwowości działaczy - których jeszcze nie udało mi się odnaleźć - Rossa będzie się jawić jako miejsce ważne i jednoczące te trzy narodowości zamieszkujące Wilno.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Pierwsza fotka bomba! A moze to nie fotografia? Wyglada jak namalowany na pocztowke obrazek, alebo jaka animacja.
Gdybym nie byl na Rossie, nie uwierzylbym, ze to prawdziwe zdjecie!
Chociaz nie pamietam, czy bylem tam jesienia? Chyba tak, ale pewny nie jestem!
Szkoda, ze sie nie wybralem do Wilna w ub.tygodniu z toba lub bez ciebie, w ponizszym blogu tak zachecajaco piszesz o charakterze tego miasta. Pamietam je takie sprzed lat kilkunastu, ale myslalem, ze sie zmienilo jak wszystko na tym swiecie. Okazuje sie, ze nie calkiem.
pozdrawiam

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...