- I po polsku i po litewsku rozmawiacie! - ze zdumieniem, w języku rosyjskim wypowiedziała te słowa pewna niemłoda już kobieta, której mąż chciał zaparkować samochód na zatłoczonym do granic możliwości parkingu z którego zamierzaliśmy właśnie odjeżdżać, a której po rosyjsku oznajmiliśmy nasze zamierzenie. Zdumieniu kobiety towarzyszyła też pewna radość, z tego, że cudzoziemcy przemówili do niej w języku rosyjskim. Nie była to jakaś szczególnie skomplikowana fraza, ale najwyraźniej wystarczająca, by sprawić jej przyjemność.
Gdy po chwili nieco buńczucznie, na poły żartobliwie, na poły serio oznajmiłem - sądząc, że mamy do czynienia z Litwinką - że za rok będziemy już władać także językiem litewskim, kobieta się skrzywiła, a jej spojrzenie wyrażało coś w rodzaju zdziwienia podszytego lekceważeniem i zareagowała mniej więcej tak:
- Eeee, po litewsku, co tam po litewsku.
Nie miałem złudzeń, ta ledwie skrywana pogarda wobec języka litewskiego, nieznajomość języka polskiego, nienaganny rosyjski, wskazywały na to, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z Rosjanką, obywatelką jednakże Litwy - świadczył o tym numer rejestracyjny samochodu, który próbował zaparkować jej mąż.
Prawdę mówiąc nie wiem, jaki jest stosunek większości Rosjan mieszkających na Litwie i mających tamtejsze obywatelstwo, wobec litewskiej kultury, historii, litewskiego języka czy w ogóle wobec litewskiej państwowości. Z tej jakże wymownej reakcji na moją deklarację wynikało, że owa pani nie pałała szczególną miłością wobec państwa, którego obywatelstwo przecież posiadała. Czy państwo litewskie jest dla niej tylko efemerydą, bytem przejściowym i krótkotrwałym, niegodnym istnienia? Czy nie pobrzmiewały w tym echa dawnego stosunku Niemców i Rosjan wobec Polski nazywanej bękartem traktatu wersalskiego? Czy Pribałtyka nie jest dla wielu Rosjan bytem znajdującym się tylko tymczasowo poza imperium? Czy silna Rosja według nich to Rosja ekspansywna dążąca do podporządkowania sobie nawet odległych kulturowo państw, jak Litwa, Łotwa, Estonia czy Polska?
Jedno jest pewne - w słowach owej Rosjanki pobrzmiewało coś złowrogiego i niepokojącego, jednak na ich podstawie wyciągać ogólniejszych wniosków się nie da i tego też nie czynię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 37
Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
-
Rok 1932 minął pod znakiem wznoszenia nowego domu w Adamowcach. Podstawowym budulcem na tych terenach było drewno, murowane budowle na wsiac...
2 komentarze:
A jak wytłumaczyć powszechną w Wilnie "nieznajomość" lekceważenie polskiego w połączeniu z oferowaniem konwersacji w języku rosyjskim? Czy miałam pecha i wszędzie natrafiałam Rosjan z litewskim paszportem?
Może miałaś pecha, często trafiałem na osoby władające językiem polskim, choć faktem jest, że są też Litwini, którzy znając ten język, nie chcą w nim rozmawiać.
Prześlij komentarz