Na drodze od strony Murz pojawiła się postać niespiesznie zmierzająca w stronę Adamowców. Przedwieczorna pora, z wciąż jasnym, żółtawym na zachodzie niebem, słońce nie tak dawno skryło się za widnokręgiem. Florian zdawał sobie sprawę, że za długo zabawił w Mosarzu, że powinien był wrócić wcześniej. Obiecał przecież ojcu, że pojedzie z nim do kościoła w Udziale. Proboszcz prosił Mojżesza o naprawienie kilku ław w świątyni. Wczesnym latem dni na północno - wschodnim spłachetku Wileńszczyzny trwają długo, tak jakby sięgały tu odblaski białych nocy z nie tak znowuż odległej i tajemniczej Estonii. Ta pobudzająca wyobraźnię kraina, położona nieco dalej na północ, i gdyby tak policzyć kilometry - to jakby w połowie drogi z Adamowców do Warszawy – kusiła swoją odmiennością językową i kulturową. Słyszało się, że ludność tamtejsza włada zupełnie innym językiem niż sąsiedzi Litwini czy Łotysze, kraj pokryty rozległymi puszczami, a w miastach stoją bajkowe zamki i dostojne katedry. Tak sobie rozmyślając, Florian przyspieszył kroku. Dotarł w końcu do pierwszych zabudowań wsi, lekko zdyszany wkroczył na podwórze domostwa rodziców, ale na zewnątrz, ani na ganku nikogo nie było. Wszedł do izby, w której przed świętym obrazem klęczała i żarliwie modliła się matka. Józefa miała łagodne usposobienie, spokojne spojrzenie niebieskich o migdałowym kształcie oczu osadzonych na jasnej twarzy, tak jasnej, że wyraźnie malował się kontrast między ową jasnością a kruczoczarnymi bujnymi włosami. Zakończyła modlitwę i z trochę wymuszonym wyrzutem spojrzała na syna. Wiedziała, że był umówiony z ojcem, lecz nie potrafiła się gniewać w sytuacjach, które była w stanie usprawiedliwić, a wiedziała, że syn nie jest lekkoduchem i na pewno będzie w stanie wyjaśnić swoje spóźnienie. Poza tym, z pomocą przyszedł starszy brat Floriana – Jan. Wcześniej dziś uporał się z pracą w polu i razem z ojcem pojechali do Udzieła.
Obaj synowie Mojżesza i Józefy byli pracowici i odpowiedzialni, przekroczyli już jednak trzydziesty rok życia i powinni pójść w ślady swoich starszych sióstr, założyć własne rodziny, pobudować własne domy i rozpocząć życie na własny rachunek. Józefa była doskonałą obserwatorką i miała świetną intuicję i dzięki tym wrodzonym zdolnościom dostrzegła już jakiś czas temu, że Florian, wracając z Mosarza, jest nieco odmieniony, coś jakby ukrywał i wszystkiego nie mówi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że przed kochającą matką nic się ukryć właściwie nie da. Między osobami o tak silnej więzi istnieje jakieś duchowe zespolenie sprawiające, że można nawet czytać w myślach na odległość. Umiejętność, której się nie nabywa w drodze nauki, choćby nie wiadomo ile książek nie przeczytać, ile szkół, by nie ukończyć. Z tym talentem człowiek przychodzi na świat i kochając prawdziwie, podtrzymuje go, pogłębia, rozwija, a jeśli się nie kocha szczerze - jak Bóg przykazał - to tak, jakby ten talent zakopać, pozostawić piękny kwiat bez pielęgnacji, a on więdnie, usycha aż w końcu zanika. Już od co najmniej miesiąca, wracając do domu, Florian przemykał tajemniczy między izbami, z błyszczącymi, lekko uśmiechniętymi oczami, a te błyski mogły być niezauważalne dla kogoś postronnego, lecz nie dla matki.
wtorek, 18 czerwca 2024
Błyski - część 6
Etykiety:
Adamowce,
Białoruś,
Estonia,
kresy,
literatura,
Litwa,
miłość,
Mosarz,
Polska,
powieść,
powieść w odcinkach,
przodkowie,
rodzina Szpaków,
rodzinne historie,
rodzinne opowieści,
Szpak,
wiara,
Wileńszczyzna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 40
Drewniany kościółek na niewielkim wzniesieniu, z dwiema niewysokimi wieżami, od frontu pojedyncze sosny, wolnorosnące, w swoich kształach sw...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Bujny ogród, drzewa owcowe - wiśnie, śliwy, jabłonie, grządki warzywne, kwietne, malwy pod oknami, maliny, krzewy porzeczek, wysokie trawy, ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz