piątek, 14 czerwca 2024

Błyski - część 5

Krajobraz delikatnie wznosił się i spokojnie opadał, falowały razem z nim pola obsiane zbożami, bujne łąki i ciemniejące lasy na horyzoncie, niewielkie wsie z drewnianą zabudową, poprzecinane strumykami i wąskimi rzeczkami. Piaszczysta droga z Adamowców wiodła przez Murzy, ale można też było jechać przez Rakowce. Murzy, leżące przy znaczniejszym trakcie, były znane z tego, że płonęły zawsze przy okazji każdej wojny, przetaczającej się przez te tereny. Na wschód od Adamowców rozłożyły się Rakowce. Tam mieszkali między innymi Tatarzy i tym się najbardziej wyróżniały.

Na ganku drewnianego domu stał wysoki, mocno zbudowany, czarnowłosy mężczyzna, wypatrywał kogoś na drodze, ale droga i od strony Murzów i od strony Rakowców była wciąż pusta. Florian powinien był już wrócić, a wciąż go nie ma. W domu przy kuchni krzątała się energiczna, szczupła, ciemnowłosa kobieta. Do domu przylegał ciesielski warsztat. Mojżesz i jego syn Florian byli cenionymi w okolicy cieślami. Zlecenia wszelkiego rodzaju spływały nieustannie od mieszkańców okolicznych wsi i miasteczek. A to trzeba było komuś pomóc przy budowie domu, a to wykonać ławy do kościoła w Mosarzu albo w Udziale, albo wydumać jakieś fantazyjne zdobienia nad oknami, dorobić okiennice, krzesła, stoły, co tam się komu zamarzyło mieć w domu z drewna. Dziś Florian miał wrócić z Mosarza wcześniej. Planowali razem z ojcem pojechać do kościoła w Udziale naprawić oparcia i klęczniki w kilku kościelnych ławach. Słońce zaczynało powoli chylić się ku zachodowi, swoim balsamicznym światłem otulało przydomowe ogrody, pola, sady, łąki i las na horyzoncie. Tę porę dnia Mojżesz i Józefa lubili najbardziej, to był czas kiedy mogli w końcu z czystym sumieniem oddać się odpoczynkowi na ganku albo wyruszyć na spacer piaszczystą drogą w stronę Murz bądź Rakowców, a bursztynowe uwypuklające urodę okolicy światło przydawało światu jakiegoś nierzeczywistego nastroju.

W Adamowcach mieszkali przede wszystkim Adamowicze i Szpakowie, kto przeważał trudno stwierdzić. W domu Mojżesza i Józefy uwagę zwracały wiekowe, monumentalne meble, przypominające do złudzenia meble, jakie widywało się w aptekach. Wedle tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, pewien – nieznany z imienia – przodek Szpaków miał być lekarzem w armii Napoleona, i w czasie niesławnego odwrotu jej resztek spod Moskwy, jakiś oddział zatrzymał się w Adamowcach. Wówczas swoją urodą i charakterem urzekła owego zacnego praszczura miejscowa dziewczyna, z którą postanowił pozostać na tym urokliwym skrawku ziemi już do końca swych dni. A sam miał wywodzić się gdzieś z Mazowsza, podobno z okolic Ostrołęki. Tyle rodzinne opowieści, a jak było w rzeczywistości, któż to może wiedzieć. Te apteczne meble stanowiły niejako poszlakę wskazującą na prawdziwość tej opowieści. Istniała też jeszcze jedna, choć mocno pośrednia poszlaka - nieopodal wsi, znajdował się kurhan, wyraźnie ludzką rękę usypane wzgórze, w którego pobliżu, w czasie prac polowych, miejscowi gospodarze wydobywali z ziemi szczątki broni, szable, bagnety, będące pozostałością po potyczce, jaką stoczyły tu niedobitki armii napoleońskiej ze ścigającymi ich Rosjanami. A poza tym, pierwotnie przodkowie ze strony Mojżesza mieli nosić podwójne nazwisko Szpak-Szpakowski, i dopiero w czasie nasilonej walki z polskością na rubieżach Wileńszczyzny, po Powstaniu Styczniowym, urzędnicy carscy któremuś z pradziadków ucięli w dokumentach drugi człon nazwiska "Szpakowski", bo Szpak mógł być przecież Rosjaninem, za to Szpak-Szpakowski już nie bardzo. Tak przynajmniej dumali czynownicy i tak rozumieli rusyfikację. Jednak wyznania tych niepokornych poddanych cara zmienić już nie byli w stanie, stąd ród Szpaków dzielnie, do odzyskania niepodległości trwał przy polskiej mowie i kulturze.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo mnie ciekawi, czy Florian wrócił i skąd to jego opóźnienie/spóźnienie..... ?

Błyski - część 40

Drewniany kościółek na niewielkim wzniesieniu, z dwiema niewysokimi wieżami, od frontu pojedyncze sosny, wolnorosnące, w swoich kształach sw...