wtorek, 18 maja 2010

Niedzielna prezentacja wszystko mi wyjaśniła

Jakie to wielkie i prawdziwe szczęście, że mamy warstwę przywódczą narodu, która wszystko wyjaśnić biednemu szaraczkowi potrafi! I że wreszcie zechciała powrócić do swojej naturalnej, tradycją uświęconej roli! Z własnej, nieprzymuszonej woli! Ta niedzielna prezentacja wszystko mi wyjaśniła.

My tu na wschodzie, lud prosty, w kufajakch i gumiakach po bagnach i bezdrożach brodzimy, w ziemiankach siedzimy, ale telewizje mamy. I jak to dobrze wiedzieć, że w tych telewizjach są nasi przyjaciele, w jednej, w drugiej, czuwają, by krzywda nam się nie działa i bronią nas od złego. Tylko ta telewizja publiczna przechera jedna, na słuszną stronę przejść nie chce, niechby i ona naszym przyjacielem została! Ale nie, ona rogi pokazywać musi!

Tak czy owak, nareszcie pojąłem mój błąd! Jak mogłem dać się tak złemu opętać?! Bo charyzmę to on i ma, jak to zły, wiadomo, ale jak mogłem nie dostrzegać, że to jawny psychopata! Niby zwięrzęta lubi, zwłaszcza futerkowe, ale kto go tam wie, co on z nimi robi? Ojcem nigdy nie był, a destrukcją się tylko para. Że też ja tego wcześniej nie widziałem! O jakiż byłem zaślepiony! Jaki nieroztropny! A teraz łuski mi z oczu opadły. Teraz już wiem! Zbroić się trzeba, bo wojnę domową mamy! Pospolite ruszenie zwołano, szykować się czas! Lud tu ci u nas do walki za ojczyznę skory! Za wolność waszą i naszą! Szable w dłoń! Koniec z tą plagą! Koniec z tą zgrają, watahą! Wyrąbmy drogę jedynemu sprawiedliwemu, który będzie łączył, a nie dzielił, człowiekowi umiaru, wielkiej mądrości i odpowiedzialności! On językiem miłości bombardował nas będzie, a nie językiem podziałów, zapiekłości i złości! Dość już tego sączenia jadu!

Że też tego nie rozumiałem wcześniej! Że też dopiero teraz na oczy przejrzałem! A tylu mówiło już wcześniej, że to niemożliwe, by tak wielu rozsądnych ludzi się myliło! Trzeba mi było wcześniej pójść za ich głosem. Jakie to szczęście, że wreszcie ci ojcowie narodu przemówili z taką otwartością i siłą! Zrozumiałem wreszcie wagę przyjaźni, zwłaszcza w mediach. Zrozumiałem też, że tak naprawdę liczy się nade wszystko ciepła woda w kranie, którą tylko jeden zapewnić nam może. Już nie będę musiał się wstydzić za granicą, że jestem przybyszem z Bantustanu, już nikt nie sprowadzi mego kraju do poziomu Ruandy i Burundi. Polityką zagraniczną zajmą się wreszcie w pełni profesjonalni dyplomaci, a nie dyplomatołki.

My, tu na wschodzie, nie chcemy już dłużej być bydłem, piątym kołem u wozu, mięsem armatnim jednej czy drugiej partii! Już teraz wiemy jak mamy postępować. Ale cóż my maluczcy poczęlibyśmy sami, bez Was – warstwo przywódcza narodu! Czy wiedzielibyśmy o tym, że to tylko zwolennicy tego wielkiego destruktora buszują po Internecie i w sposób niewybredny, barbarzyński atakują ludzi, którym z ich samej natury więcej wolno?

A kto jeszcze nie pojął wagi tego, co się obecnie w naszym kraju dokonuje, niech się wreszcie w głos ludzi wielkich, ludzi wielu zasług, wsłucha, oni wszak mylić się nie mogą. I niech pamięta o tym, że przyzwoitym być warto, pewnie, jak najbardziej, ale gdy wyjątkowa sytuacja tego wymaga – przypominać po raz drugi o tym, że wojnę domową mamy, chyba już nie trzeba -przyzwoitość na bok odłożyć można, a wręcz trzeba! Tego teraz ojczyzna od nas żąda!

Jeszcze raz pokornie dziękuję Wam Ojcowie Narodu, że daliście mnie, szaraczkowi i wielu innym maluczkim szansę, byśmy zrozumieli swój błąd. Już teraz będziemy z Wami! I z partią! Będziemy jednością na zawsze! A nasz i wasz ojciec niech prowadzi nas do świetlanej przyszłości, do dróg szerokich, autostrad kraj wszerz i wzdłuż przecinających, Intenretu szerokopasmowego w każdej zagrodzie, kraju uczciwych i kompetentnych urzędników, przejrzystych procedur, solidarności prawdziwej, a nie tej cynicznej, do kraju powszechnej miłości i życzliwości, który tylko jedna siła zbudować może!

A już tak na koniec, to chciałbym nieśmiało zagaić, może, by tak za to skormne nasze poparcie mnie i kilku kolegom jakieś skormne posadki się znalazły? Nie! Nie! Nie to, żebym uzależniał nasze poparcie od wzajemności! Co to, to nie! Broń cię Pani Boże! Ale gdyby coś się jednak w tej kwestii dało zrobić, to we wdzięcznej pamięci Was Ojcowie Narodu mieć będziemy.

Brak komentarzy:

Katrynka - kontrasty

Puszcza Knyszyńska już od niepamiętnych czasów wydawała mi się być bramą do innego świata. Z Białostoczka była to zaledwie kilkunastominutow...