Takiego roku chyba nikt się nie spodziewał. Tragedie narodowe, ogólnoludzkie, przeplotły się z prywatnymi niepowodzeniami, których w żaden sposób ze sobą zestawiać nie zamierzam, bo byłoby w tym coś bluźnierczego i śmiesznego zarazem. Najpierw 10 kwietnia niewiarygodna wręcz katastrofa pod Smoleńskiem, później - po dwóch tygodniach - śmierć osoby bliskiej, może nawet bliższej niż rodzina; dalej poważne problemy w jednej z prac, jakich jeszcze nigdy doatąd nie doświadczyłem, a teraz jeszcze niewyobrażalna powódź, o rozmiarach i skali zniszczeń dużo większej niż ta przyniesiona przez powódź z 1997 r. nazywaną powodzią tysiąclecia.
Gdybym żył w średniowieczu, a może jeszcze nawet w dwudziestoleciu międzywojennym, to pewnie wieściłbym już nadchodzący koniec świata, a tak będąc nieodrodnym dzieckiem przełomu wieków, mogę tylko czynić starania, by doszukać się w tym jakiegoś sensu.
Ale na razie jest jeszcze za wcześnie, jeszcze nie potrafię tego wszystkiego w sobie poukładać. Z czasem pewnie uda mi się ta sztuka, może za miesiąc, może dwa, do tej pory zawsze się udawało. A może to całe racjonalizowanie jest funta kłaków warte? Może to tylko umiejętność oszukiwania samego siebie, bo tak naprawdę sensu i żadnego celu w tym nie ma i być nie może?
poniedziałek, 24 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błyski - część 38
Wieść o cudzie musiała się rozejść po kraju lotem błyskawicy. I nadarzyła się kolejna okazja, by wybrać się do ukochanej Warszawy. Ta Warsza...
-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Lesław Maleszka stanowi chyba najlepszy przykład agenta, który ochoczo i nadgorliwie współpracował ze służbami specjalnymi. Historie o łaman...
-
Bujny ogród, drzewa owcowe - wiśnie, śliwy, jabłonie, grządki warzywne, kwietne, malwy pod oknami, maliny, krzewy porzeczek, wysokie trawy, ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz