niedziela, 31 maja 2009

Spóźniony Dzień Matki

Mama jest jak Święty Franciszek. W świetle zachodzącego słońca schyla się nad mokrą od deszczu bujną łąką, zrywa dwa ogromne listki babki lekarskiej, owija nimi brązową ropuchę siedzącą bez ruchu na drodze i przenosi ją bezpiecznie na trawę.

A jeszcze dzień wcześniej cały dzień chodziła po domu struta, bo idąc na zakupy widziała na chodniku przejechanego jeża.

I jak tu nie być wdzięcznym Mamom?

Brak komentarzy:

Pochwała blokowisk

Snujące się nad ogródkami działkowymi dymy z ogniska, tak charakterystyczne dla schyłku lata, czerwonawe wiśnie opadające już z drzewa, wyso...