środa, 22 maja 2024

Do Wołkusza

Te podróże na północny wschód, od czerwca 2020 r., kiedy to po raz pierwszy trafiliśmy do Muzeum bł. Marianny Biernackiej w Lipsku nad Biebrzą, a następnie do Skieblewa, Rubcowa, Gruszek, Mikaszówki, stały się jak uzależnienie. Mogliśmy tam jeździć co weekend, pod byle pretekstem, a to odnalezienia mogiły powstańców styczniowych w Skieblewie, a to zbierania jagód, grzybów, poziomek w okolicach Rubcowa, czy ziół, jak choćby babka lancetowata. A już obowiązkowym punktem każdej wyprawy był kościółek w Mikaszówce, i dluższa przedwieczorna modlitwa w tej urokliwej drewnianej świątyni pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, w rozświetlonej promieniami popołudniowego słońca nawie, przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, przed którym zapalałem świeczkę, i przy kaplicy z obrazem św. Antoniego Padewskiego, albo św. Józefa, Jezusa Miłosiernego. Następnie krótki odpoczynek na ławce na placyku przed kościołem, w otulinie zpachu sosen. A stąd już powrót.

Za Skieblewem, drogi rozchodzą się w stronę Płaskiej i w stronę Żabickich. Skręcamy na północny wschód, w Żabickich nad wsią na stoku wzgórza góruje bunkier będący pozostałością linii Mołotowa powstałej wzdłuż dawnej linii demarkacyjnej między ZSRR a III Rzeszą. Góruje i nadal budzi grozę, na tle ciemniejącego przedburzowo nieba. Dalej szutrówką jedziemy przez Starożyńce, w stronę Wołkusza. Starożyńće wyglądają niemal jak żywcem wyjęte z "Nad Niemnem" - na wzgórzach, wokół falujący krajobraz, zagajniki i ciemniejący masyw Puszczy Augustowskiej, a z drugiej strony świadomość, że w pobliżu znajduje się nieprzyjazna granica, a nieco dalej trójstyk granic, i jak najbardziej przyjazna Litwa. To są te słynne litewskie krajobrazy, które zaczynają się już na północncych rogatkach Białegostoku. Teraz te tereny nie są już tak łatwo dostępne, ale jeszcze wtedy, gdy jechaliśmy tą trasą po raz pierwszy, przez Wołkusz, Lubinowo do Rudawki, w lesie można było spotkać jedynie spłoszoną zwierzynę. Mimo, że był to kwiecień, za Lubinowem rozpadał się śnieg, na Suwalszczyźnie to w zasadzie o tej proze roku nic nadzwyczajnego. W Wołkuszu przejeżdżamy przez drewniany most nad rzeczką Wołkuszanką, która w latach 1939 - 1941 była rzeką graniczną między ZSRR a III Rzeszą. Nad brzegiem rzeki stoi kapliczka słupowa ze św. Janem Nepomucenem. W opracowaniu autorstwa Józefy Drozdowskiej pod tytułem "Kapliczki św. Jana Nepomucena na terenie powiatu augustowskiego" opublikowanym w "Biuletynie Konserwatorskim Województwa Podlaskiego", nr 12, 2006, na temat tej kapliczki czytamy: "Korzeni kultu św. Jana Nepomucena w Wołkuszu, wsi leżącej w pobliżu granicy z Białorusią na ziemi lipskiej, można szukać w wieku XIX. Tak bowiem datowana jest sotjąca nad rzeczką Wołkuszanką słupowa kapliczka. Została wykonana w 1898 r. z jednego pnia drzewa przez Rogalińskiego, zarządcę dworu u Aleksandra Świeczyna w Lubinowie. Wspiera się na podwójnie profilowanym słupie. Figurkę do niej właściciel majątku zamówił u jakiegoś starego człowieka. Stała w tym miejscu aż do 1939 r. Wówczas, w trakcie wytyczania linii demarkacyjnej między ZSRR a III Rzeszą, fugura wypadła z kapliczki i zaginęła. Stara kapliczka nadal tu stoi. Cztery lata temu, dzięki zainteresowaniu Jana Niechciela - kameduły krakowskiego pochodzącego z tej wsi, wykonano nową figurkę. Wyrzeźbił ją Stanisław Szyper z Lipska nad Biebrzą. Św. Jan Nepomucen ubrany jest w czarną sutannę i białą komżę. Ustawiony frontalnie, prawą rękę ma opuszczoną wzdłuż ciała, lewą zaś przytrzymuje oparty o pierś brązowy krzyż. Świątek jest tak umieszczony, by był widoczny w środkowym jej przeźroczu. Kapliczka jest bardzo zniszczona, szczególnie jej górna część. Ustawiona jest na łące w pobliżu wijącej się rzeczki Wołkuszanki. Prowadzi do niej ścieżka od drewnianego mostu.".

W Wołkuszu zwracamy też uwagę na kamienną grotę z figurą Matki Boskiej, przed nią ławeczka, na której w maju zasiadają miejscowe panie i zanurzają się w melodii Litanii Loretańskiej. Dalej, jadąc w Stronę Lubinowa, mijamy zawieszoną na sośnie drewnianą kapliczkę z daszkiem, ale za zamazaną szybką nie sposób dopatrzeć się ani świątka, ani świętego obrazka, a jedynie poniżej niej wisi sfatygowany kolorowy koszyk na kwiaty, co razem tworzy tajemniczą całość.

W tym miejscu warto się jeszcze na chwilę zatrzymać nad etymologią nazw tutejszych miejscowści i ich historią. W opracowaniu pod tytułem "Studia i materiały do dziejów Pojezierza Augusotwskiego" pracy zbiorowej pod redakcją Jerzego Antoniewicza z 1967 r., w odniesieniu do wspomnianej wsi Starożyńce czytamy: "List królewski z 1527 r. wspomina, że puszczy strzegą osoczniki i storoże (może od nich pochodził ród chłopów Storożyńców, który osiadł pod cofającą się puszczą nad bagnami Wołkuszy we wsi Storożyńce - dziś Starożyńce)". Z tej też mongrafii dowiadujemy się, że siedzibę leśniczego perstuńskiego umieszczono "w nowym dworze Wołkusz, zbudowanym między 1561 a 1569 r. na skraju puszczy, na zachodnim brzegu rzeki Wołkusz przy młynie i na drodze do Augustowa - dziś wieś Wołkusz". Co ciekawe, kameduli szukając nowych źródeł dochodów, idąc w ślady szlachty zakładającej w swoich dobrach liczne karczmy, też zaczęli je zakładać w puszczy, a jedną zbudowali koło młyna w Wołkuszu. Natomiast w XVIII w. pod Wołkuszem - dziś leśniczówka Wołkusz - zamieszkał strażnik wołkuski. We wcześniejszych wiekach strzelcy mieszkali w zwartych wsiach i byli właściwie chłopami, którzy w puszczy mieli obowiązki tylko w pewnych okresach - w czasie łowów, nowi zaś strzelcy mieszkali samotnie i byli zajęci głównie służbą w puszczy.

Bliskość styku granic pobudza wyobraźnię, trzy państwa i trzy rożne światy. Od dawna fascynuje mnie historia i kultura Litwy, Białoruś mimo swojej bliskości geograficznej jest światem, którego tak naprawdę nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, życie w poczuciu wolności i bezpieczeństwa wydaje się tam być całkowicie niemożliwe. Nie wiem czy obecna Białoruś nie jest krajem dużo bardziej totalitarnym niż w schyłkowym okresie ZSRR, kiedy to w roku 1988, będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej, razem z rodzicami, odwiedziłem krewnych w okolicach Głębokiego. Chciałbym doczekać czasów, gdy granica z Białorusią, będzie granicą tak przyjazną jak granica z Litwą.

Brak komentarzy:

Błyski - część 32

Pan Brysiewicz własnym sumptem, jeszcze przed wojną, wybudował skromny, choć przyjazny i urokliwy drewniany dom przy ulicy Wąskiej. Ulica Wą...