Nieistniejące, splantowane pod budowę lotniska "Babice", pierwsze o nich wzmianki - jak można przeczytać na stronie internetowej Towarzystwa Boernerowo - pochodzą z czasu Potopu Szwedzkiego (1655-1660). Na przestrzeni stuleci wykorzystywane były jako umocnienia w czasie walk. Na kartach historii pojawiają się ponownie w czasie Wojny Północnej. 31 lipca 1705 r. jazda litewska przemieszczała się tędy z Górc do Puszczy Kampinoskiej. W czasie Insurekcji Kościuszkowskiej w 1794 r. połączone siły rosyjsko-pruskie zajęły na nich pozycje do oblężenia Warszawy, i doszło na ich terenie do walk z wojskami polskimi dowodzonymi przez Tadeusza Kościuszkę. Najpierw opanował je książę Józef Poniatowski, po czym zostały odzyskane przez wojska wroga, a następnie odbił je Henryk Dąbrowski. Szwedzkie Góry były też świadkiem walk toczonych w czasie Powstania Listopadowego w 1831 r. - wówczas wojska polskie musiały ulec silniejszej armii rosyjskiej dowodzonej przez gen. Iwana Paskiewicza.
Z mapki zamieszczonej na wspomnianej wyżej stronie wynika, że Szwedzkie Góry ciągnęły się na północny wschód od Boernerowa. Ślad po nich nie pozostał, w ich miejscu rozciąga się obecnie lotnisko, ale zanim zrównano je z ziemią, to jeszcze w czasie drugiej wojny światowej rozegrały się na nich dramtyczne wydarzenia. W książce "Kronika Boernerowa" Lowisa Lermer pisze, że 6 stycznia 1940 r., w święto Trzech Króli, Niemcy rozstrzelali tu 96 obywateli polskich - 95 mężczyzn i jedną kobietę. Według niepotwierdzonej informacji zbrodni mieli dokonać funkcjonariusze SD, czyli niemieckiej Służby Bezpieczeństwa Reichsfuhrera SS, przeznaczonej do likwidacji wrogów III Rzeszy, której komendantem w Warszawie był standartenfuhrer SS Josef Meisinger, szef SD i Policji Bezpieczeństwa (Sipo), zwany "rzeźnikiem Warszawy". Po wojnie, w wyniku ekshumacji, udało się zidentyfikować zaledwie trzy ciała. Wszystkie ofiary tej zbrodni pochowane zostały na cmentarzu w Palmirach. Spracerując alejkami palmirskiego cmentarza, w jego północno-zachodniej części, uwagę zwracają dwa rzędy kamiennych krzyży w zdecydowanej większości z tabliczkami z napisem "NN".
Dziewięćdziesiąt trzy osoby, które zapewne miały rodziny, bliskich, o których losie ich najbliższi nigdy się nie dowiedzieli. A może oni sami wojny też nie przeżyli? Trudno jest żyć, nie wiedząc o tym, w jaki sposób odeszły osoby nam bliskie, gdzie znalazły miejsce spoczynku. Moja mama, na pół roku przed pożegnaniem z tym światem, poznała okoliczności śmierci i miejsce pochówku swojego taty, po 78 latach od dnia jego śmierci, i po 79 latach od dnia rozstania z nim. Widziała go po raz ostatni, gdy miała 4 lata, doskonale zapamiętała chwile pożegnania na stacji kolejowej gdzieś w okolicach Głębokiego na Wileńszczyźnie, łzy ojca, swojej mamy, brata, i koszulę taty mokrą od jej łez, gdy wtulała się w jego pierś. Florian zanim wsiadł do pociągu i odjechał na wschód, odwrócił jeszcze głowę, na chwilę, by - jak się później okazało - po raz ostatni spojrzeć na swoją żonę i dwójkę dzieci, po czym szybko ukrył twarz i zniknął w wagonie. Już go więcej nie zobaczyli. Podejmowali poszukiwania po zakończonej wojnie, za pośrednictwem Czerwonego Krzyża, ale bez skutku. Sąd Rejonowy w Białymstoku wydał postanowienie - z błędem zresztą - uznające Floriana za zmarłego w czasie forsowania Nissy (pisownia oryginalna z dokumentu) Łużyckiej. Kilkuletnia dziewczynka wielokrotnie wychodziła na ulicę Sienkiewicza w Białymstoku, gdy maszerowali nią żołnierze na ćwiczenia w lesie Pietrasze, w nadziei, że wypatrzy wśród nich tatę. Niestety nadaremnie. I dopiero 6 marca 2023 r., jak się okazało na 6 dni przed 78 rocznicą śmierci (zmarł 12 marca 1945 r.), za sprawą strony internetowej straty.pl, dowiedzieliśmy się, że Florian zmarł w szpitalu w Siedlcach, i na wniosek szpitala, został pochowany na cmentarzu Janowskim w tym urokliwym mieście.
Pomnik upamiętniający ofiary egzekucji na Szwedzkich Górach stoi przy ruchliwej i głośnej ulicy Powstańców Śląskich, między chodnikiem a ogródkami działkowymi, w miejscu oddalonym od rzeczywistego miejsca egzekucji, na którym teraz rozpościera się płyta lotniska. Trudno się przy obelisku oddać rozmyślaniom czy modlitwie w ciszy i skupieniu, ale też nie jest to niemożliwe. Warto tu czasem zajrzeć i pamiętać.
czwartek, 12 czerwca 2025
Szwedzkie Góry
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pochwała blokowisk
Snujące się nad ogródkami działkowymi dymy z ogniska, tak charakterystyczne dla schyłku lata, czerwonawe wiśnie opadające już z drzewa, wyso...

-
Wedle opowieści Babci powtarzanych mi przez moją Mamę Litwini mieli mieć piękne głosy i pięknie śpiewać. Mieli też w zwyczaju często się ze ...
-
Bujny ogród, drzewa owcowe - wiśnie, śliwy, jabłonie, grządki warzywne, kwietne, malwy pod oknami, maliny, krzewy porzeczek, wysokie trawy, ...
-
Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz