niedziela, 22 sierpnia 2010

Do Różanegostoku. Słów kilka o Białorusinach katolikach

Słoneczna, upalna niedziela, od samego rana nic się nie układa, pomyliłem klucze do garażu z kluczami do mieszkania i spóźniliśmy się na miejsce spotkania przy stacji benzynowej u wylotu z Białegostoku w stronę Grodna. 10 minut spóźnienia, to da się jeszcze znieść. Godzina 7.40, Waslików jest jeszcze senny, niemrawy ruch na ulicach, mijamy tylko samochody na białoruskich numerach jadące w stronę Białegostoku. Wzgórze krzyży w św. Wodzie wzorowane na litewskiej Góze Krzyży w Saulai, pofałdowany krajobraz, a na całej północy czernieje już leśny masyw Puszczy Knyszyńskiej. Mijamy Czarną Białostocką, za Strażą kończy się Puszcza, krajobraz staje się otwarty, ale faluje tak samo, a może nawet jeszcze mocniej niż w okolicach Wasilkowa, w stronę Białegostoku wciąż ciągną jedynie auta na białoruskich numerach. W Sokółce odbijamy na północ, w stronę Dąbrowy Białostockiej.

Różanystok jest miejscem niezwykłym, nie tylko ze względu na sanktuarium maryjne, które mieści się w murach dostojnej barokowej świątyni, godnej samego Grodna bądź Wilna, a wyrastającej ni stąd, ni zowąd wśród szczerych pól. Ile razy bym tu nie zawitał, zawsze zdarza mi się słyszeć mowę białoruską. Na palcach jednej ręki można pewnie zliczyć w Białymstoku Polaków, którzy mieliby świadomość istnienia Białorusinów wyznania katolickiego. O katolikach Białorusinach na Białorusi, ktoś może i słyszał, ale w Polsce, na Podlasiu? Sam sobie zdałem z tego sprawę chyba dopiero tuż po studiach.

"Czeho", "takaja", "proczitajesz", "maładaja" - takie słowa udało mi się dziś wyłowić z rozmów starszych kobiet zmierzających do kościoła, kilku mężczyzn pod murem okalającym teren świątyni także przeplata rozmowę białoruskimi słowami. Swoją drogą ciekawe czy ci ludzie uważają siebie za Białorusinów? Szczerze mówiąc, wątpię. Gdyby ich o to zapytać, popatrzyliby zdumieni, wzruszyli ramionami i odpowiedzieliby z nieznoszącą sprzeciwu pewnością, że są Polakami z krwi i kości. Być może ich przodkowie byli unitami, którzy po 1905 r. po wydaniu ukazu toleranycyjnego przez cara Mikołaja II, przeszli na katolicyzm, bo cerkwi unickiej po jej likwidacji na terenach Cesarstwa Rosyjskiego w 1839 r. przecież nie przywrócono. Być może przedokowie części z nich byli Litwinami, i od XIV w. mniej lub bardziej szczerze wyznawali katolicyzm, łącząc go jeszcze przez dłuższy czas z elementami wierzeń pogańskich.

Podobno ksiądz Jerzy Popiełuszko w dzieciństwie także władał dialektem języka białoruskiego - urodził się wszak w położonych na zachód od Różanegostoku o około 20-30 km Okopach.

Miła dla ucha, śpiewna, ale jakże inna w intonacji i melodyce od języka rosyjskiego mowa. Podobną władała pewna babcia, która poprosiła nas o podwiezienie, gdzieś w okolicach Miednik na Litwie niemal 2 lata temu.

Do różanostockiego sanktuarium zmierzają także młodzi ludzie, ci rozmawiają ze sobą piękną, literacką polszczyzną. Czy w domu zdarza im się komunikować w języku białoruskim? Czy jest to tylko język ich babć i dziadków, a rodziców już niekoniecznie?

Białorusini w Polsce dali sobie wmówić, że dialekty języka białoruskiego, to mowa wiejska, prosta, chopska, słowem "obciachowa", do której wstyd się przyznać. Świadczy o niskim statusie społecznym, o niskim poziomie kulturalnym, o braku wykształcenia. To mowa ludzi prostych, niewyedukowanych, mowa upośledzająca, stygmatyzująca, która może tylko utrudnić życie. Środowiska Białorusinów wyznania prawosławnego zrzuciły już z siebie ten kompleks, powstają w Białymstoku nawet przedszkola z językiem białoruskim. Co zaś z katolikami władajacymi językiem białoruskim? W ubiegłym roku zrodziła się wśród kilku młodych osób inicjatywa, by w Białymstoku w białym kościele przy katedrze odprawiać raz w miesiącu nabożeństwo w języku białoruskim. Czy przetrwała? Nie mam bladego pojęcia. Na pierwszej takiej mszy pojawiło się około dwudziestu osób, w tym spora część z nich to wyznawcy prawosławia.

Brak komentarzy:

Północne obrzeża Puszczy Kampinoskiej - Powiśle Kampinoskie - z nadzieją na powrót

Ostatnia wspólna z Mamą majówka w 2023 r. Wówczas nie dopuszczałem takiej myśli, że może być ostatnią. Łagodne majowe słońce, delikatne powi...