piątek, 6 czerwca 2014

Bojarskie obrazki

Wieczór Adoracji Krzyża. Cichy, ciepły, spokojny, ciemny. Z kościoła wytoczyły się już tłumy, a przez uchylone drzwi sączy się jeszcze zapach palonego kadzidła. Kilkuosobowe grupki wystają przed świątynią, pogrążone w rozmowie. Zza masywnych drewnianych drzwi wyłania się staruszka z około trzydziestoletnią kobietą, trzymającą za ręce dwie dziewczynki - jedną w wieku przedszkolnym, i drugą wyglądającą na uczennicę początkowych klas szkoły podstawowej. Staruszka głośno rozmawia, docierają do nas pojedyncze słowa, dłuższe frazy, z których można się domyślić, że opowiada o swoim niełatwym życiu, choć nie tonem skargi, żalu, narzekania, ale czystych faktów. Jest chyba samotna, a może ma rodzinę, lecz nikt jej nie odwiedza, boryka się z codziennymi trudnościami osoby schorowanej i w sędziwym wieku. Porusza się bez laski, a w rysach twarzy odmalowują się - mimo wszystko - pokój i życzliwe usposobienie. Matka dziewczynek słucha trochę zdystansowana, albo sprawia jedynie wrażenie słuchającej, wbija wzrok w ziemię. Starsza dziewczynka, zadziera głowę do góry, patrzy prosto w oczy kobiety, uśmiecha się i mówi:

- A może byśmy panią, kiedyś odwiedzili?

Mama jednak sprowadzą ją na ziemię:

- To może spotkamy się kiedyś w kościele?

Dochodzą do bramy, za nią jest chodnik i ulica. Żegnają się, życząc sobie dobrych Świąt. Mama z dziewczynkami pną się w górę, w stronę ulicy Kamiennej, staruszka ulicą Próżną zmierza do swojej kamienicy.

Brak komentarzy:

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...