piątek, 27 września 2024

Błyski - część 31

Najokropniejszą częścią drewnianego domu przy Sienkiewicza była sień, dość obszerna i ciemna, zwłaszcza jak się za wchodzącym zawierały drzwi. Z sieni schodki prowadziły na górkę, na której mieszkała staruszka Niemka, i dwie pary drzwi do mieszkań na parterze. Każdy krok na podłodze, każdy krok na schodach powodował, że skrzypiały wszystkie deski wokół, i można było odnieść wrażenie, że wraz z idącym poruszał się cały dom. I najstraszniejsze były samotne powroty wieczorami, kiedy to nawet wolno zamykające się drzwi nie wpuszczały do sieni smugi słońca, a jedynie ciemność, a czasem padający ukośnie deszcz czy zawiewający zimą puszysty śnieg. Tymi ciemnymi wieczorami dziewczynka miała wrażenie, że ktoś ją w tej sieni obserwuje, dziwne poczucie czyjejś obecności, budzące lęk, i starała się jak najszybciej dostać do mieszkanka, nawet, jeżeli miałoby być puste, to po pokonaniu tej - jak się wydawało - długiej drogi przez sień, dające poczucie spokoju i bezpieczeństwa.

Traf chciał, że był to letni dzień. Florcia wracała ze szkoły, i jak zwykle otworzywszy drzwi jej oczom ukazało się przepastne pomieszczenie oddzielające drzwi od mieszkań na parterze. Już chwytała klamkę, by wejść do izdebki, gdy nieoczekiwanie poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Kogoś kogo nie dostrzegła w tych ciemnościach. Dłoń się zacisnęła na ramieniu i dziewczynka zakrzyknęła wniebogłosy i krzyczeć nie przestawała.

- Cicho głupia! Cicho! To ja, Oswaldek!

Z góry szybkim krokiem zaczęła schodzić staruszka Niemka, zaniepokojna usłaszanym przeraźliwym wrzaskiem.

- Co się tu dzieje?! Co wy wyprawiacie?!

- Nic, nic, my tylko wracamy do domu - odpowiedział przestraszony Oswaldek, obawiając się trochę konsekwencji swojego pomysłu.

O zdarzeniu tym, po powrocie z pracy, dowiedziała się Genowefa. Znajac doskonale swoje dzieci, od razu się domyśliła, że to starszy braciszek, chciał zrobić psikusa siostrzyczce. I udało mu się. A wiedziała też o tym, że Florcia panicznie bała się tej sieni.

- Pani Szpakowa, a ja nie dziwię się, że dziecko boi się tędy chodzić. Tu jeszcze przed pierwszą wojną powiesił się carski oficer, a dzieci czują i widzą więcej - powiedziała w czasie jednej z rozmów z Gienią Niemka.

Następna przygoda z sienią była już ostatnią w historii tego domu, który wraz z innymi okolicznymi przeznaczony był do rozbiórki. Po lekcjach Florcia często wychodziała z domu, by sptokać się z koleżankami z ulicy Sienkiewicza, pobawić w czarodziejskich ogrodach, jakich wokół było bez liku. Zamknąwszy drzwi mieszkanka i zbliżając się do drzwi wyjściowych, usłyszała za sobą ni stąd ni zowąd ogromny huk. Tuż za nią zawaliła się część sufitu zbudowanego z kolejowych podkładów. Dziewczynka poczuła momentalnie jakieś delikatne ukłucia w obie łydki. Okazało się, że były to odpryski z owych podkładów, które spadając na ziemię połamały się i uwolniły dziesiątki, może setki drobnych drzazg, z których część wbiła się w odkryte nogi dziecka. Po chwili pojawiły się na nich małe kropelki krwi.

Komisja uznała, że dom już nie nadaje się do zamieszkania. Genowefa wraz z dziećmi otrzymała nową izdebkę z kuchnią na pobliskiej ulicy, równoległej do Sienkiewicza, również w starym drewnianym domu, w stanie niewiele lepszym od tego poprzedniego, ale nie było wyjścia, gdzieś zamieszkać było trzeba. Sytuację, jak zwykle, ratował wielki, tajemniczy ogród, z dorodnymi jabłoniami, wiśniami, śliwami, gruszami, pachnącymi pełnią lata.

Brak komentarzy:

Błyski - część 32

Pan Brysiewicz własnym sumptem, jeszcze przed wojną, wybudował skromny, choć przyjazny i urokliwy drewniany dom przy ulicy Wąskiej. Ulica Wą...