poniedziałek, 24 października 2011

Park Narodowy Lahemaa w Estonii (2)
























***Zdjęcia przedstawiają widoki ze szlaku liczącego około 14 km długości, prowadzącego wzdłuż półwyspu Käsmu***

Tuż za dawną wsią rybacką - Käsmu - mijamy dość ludne plaże, choć i tak nie są to to tłumy, jakie spotykamy na plażach w Sopocie czy choćby w Karwi. Im dalej od Käsmu, tym mniej plażowiczów, przetniemy też niejedną zupełnie bezludną dziką plażę. Na czwartym kilometrze, przy ruinach dawnej nadmorskiej strażnicy wojskowej z czasów sowieckich spotkamy już tylko czteroosobową rodzinę turystów z Niemiec, przemierzających szlak na wysłużonych, białych rowerach bez ram i bez przerzutek, przypominających nieco nasze nieodżałowane Jubilaty albo Wigry.

Słońce, silny, ożywczy wiatr od morza, żywiczny zapach sosen, niezmącona niczym cisza i spokój; cudowne zmęczenie wyczerpującą wędrówką po piachu i kamieniach, odzyskiwanie sił i kontemplacja bezkresnego morza oraz czystego błękitnego nieba, leżąc na trawie lub nagrzanym piasku, albo siedząc na mokrych, obmywanych morską wodą kamieniach.

Śródleśne jezioro, nad którym spotykamy Polaka z Tallina, mieszkającego w Estonii od pokoleń, pokonującego kilka razy w tygodniu, na wiekowym już motorze, trasę około 70 km w jedną stronę, by zanurzyć wędkę w wodach oddalonego nie więcej niż kilkaset metrów od brzegu morskiego, ukrytego wśród sosen i świerków jeziora. Mężczyzna nie będąc zanadto skorym do rozmowy, okazując jakby zniecierpliwienie naszą obecnością, sprawia, że wracamy na drogę wiodącą z powrotem do Käsmu. Nie mając jednak pewności, prosimy o wskazówki napotkaną przypadkowo staruszkę, poruszającą się o kuli i zbierającą poziomki oraz jagody w przejrzystym, nasłonecznionym, pięknym lesie, przypominającym nieco fragmenty naszej Puszczy Knyszyńskiej. Upewniwszy się, że zmierzamy we właściwym kierunku, pokonujemy jeszcze około 3 km i naszym oczom ukazują się domki letniskowe ukryte w leśnej głuszy, a nieco później wychodzimy na drogę asfaltową, odszukujemy miłą knajpkę w drewnianym starym domku, gdzie zamawiamy dość osobliwy obiad, składający się z dwóch zimnych wędzonych flądr,trzech mikroskopijnych ziemniaków i surówki z pięciu plasterków zielonych ogórków oraz dwóch listków sałaty. Sytuację ratuje jedynie zupa serowo - cebulowa z grzanką, ale i tak, mając poczucie nienasycenia, czy wręcz głodu, odjeżdżamy z Käsmu w poszukiwaniu sklepu spożywczego i dalszych przygód, zwłaszcza, że jak na lipiec pora jest jeszcze wczesna. Mija dopiero godzina 18.00.

CDN

Park Narodowy Lahemaa w Estonii (1)

2 komentarze:

w-abt pisze...

Svieže, pekné fotky.

wschody słońca pisze...

Velmi Vam dakujem : ) Bol som tam v minuly rok. Estonsko je krasne.

Błyski - część 37

Kontakt z braćmi, pozostałymi za granicą, która jak się wydawało, okrzepła już na dobre, był mocno ograniczony, przez pewien czas nie istnia...