wtorek, 7 czerwca 2011

Rybniki, czerwiec 2011

Rybniki, położone na rozległej polanie w samym sercu Puszczy Knyszyńskiej, są bez wątpienia jedną z najbardziej malowniczych wsi puszczańskich, obok Kopiska, Czarnej Wsi Kościelnej, czy Królowego Mostu. Po raz pierwszy wzmianka o Rybnikach pojawia się w dokumentach podobno w 1574 r. Miał tu wówczas istnieć folwark i dwa stawy rybne. Dziś przez zachodni skraj wsi przebiega ruchliwa, głośna i wąska - niedoszła Via Baltica - szosa prowadząca z Białegostoku, przez Augustów do granicy z Litwą w Budzisku. Wieś rozjeżdżają codziennie, przy pełnej prędkości, tysiące TIR-ów. Krajobraz po obu stronach szosy łagodnie faluje, wieś ciągnie się w stronę wschodnią wzdłuż brukowanej drogi, pamiętającej być może z początek XX, a nawet koniec XIX w, wokół rozpościerają się pola i łąki, obramowane wysoką ścianą wiekowego lasu sosnowego o postrzępionych wierzchołkach odznaczających się wyraziście na tle błękitnego nieba.


Rybniki mają w sobie jakiś szczególny urok. Ile razy bym tu nie trafił, bez względu na porę roku, śródleśna polana jest zawsze zalana słońcem. Najwięcej czaru mają jednak w świetle promieni łagodnego słońca chylącego się ku zachodowi, kiedy to pnie smukłych sosen przybierają bursztynowo-miodową barwę, a wszechobecna bujna, soczysta majowa bądź czerwcowa zieleń pobłyskuje co najmniej dziesiątkami odcieni.


We wsi dominuje zabudowa drewniana, w tym domy o dwuspadowych dachach, w większości pamiętające jeszcze z pewnością okres międzywojnia, tylko gdzieniegdzie dostrzec można wyszarzałą już, a niegdyś czerwoną dachówkę, i gont na stodołach. Uwagę zwracają także liczne, rozmieszczone przed domostwami, kapliczki z wygrawerowanym powtarzającym się nazwiskiem - Rybnik, tak jakby to był niegdyś jakiś zaścianek szlachecki.


Spotykani mieszkańcy zawsze z uśmiechem, uprzejmie odpowiadają na pozdrowienia, chętnie też nawiązują rozmowę. Kilka dobrych lat temu jeden z mieszkańców, spotkany na przystanku PKS, opowiadał nam historię swojego dziadka - zaplaonego cyklisty, który sam miał sobie skonstruować bicykl, wzbudzając we wsi i w całej okolicy wielką sensację, i podróżować na owej machinie na zjazdy pasjonatów tego środka lokomocji, aż do Białegostoku, gdzieś w początkach XX wieku.


W roku ubiegłym natomiast, pewien staruszek siedzący na ławce przed drewnianym domem, tonącym w czerwcowej zieleni sadu, zapytany przez nas o drogę, opowiedział nam interesująca historię o potyczkach toczonych przez prężnie działajace w okolicy Rybnik oddziały Armii Krajowej. Mężczyzna chciał nas nawet zaprowadzić do miejsca upamiętniającego jedną z owych walk, gdzies głęboko w puszczy, ale późna pora, zapadający zmierzch i perspektywa dość dalekiej drogi powrotnej, odwiodły nas od przyjęcia tej propozycji; zostaliśmy więc zaproszeni do odwiedzin w bardziej dla nas dogodnym terminie.


Z kolei w odległości około 1 km na północ od Rybnik, znajduje się Rezerwat "Krzemianka", w którym pod koniec lat 80-tych miejscowy leśnik, pasjonat historii, odkrył kopalnie krzemienia sprzed około 4.000 lat, ale to już temat na zupełnie odrębny, obszerniejszy wpis.

































































Brak komentarzy:

Głogowiec - wspomnienia - część 21

Fantastyczne jest przecinanie się dróg ludzkich. Wiem, że nawrócenie zawdzięczam modlitwom mamy, kilkanaście lat poza Kościołem, wcześniej w...